Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam 37lat. Można powiedzieć, że odkąd pojawiła się moja świadomość bycia kobietą, chęć podobania się sobie i innym, świadomość, że fizycznie jestem trochę większa, to cały ten czas się "odchudzam". Na początku nie wiedziałam nic o odchudzaniu, jadłam to co akurat mama przygotowała, ale później informacje same gdzieś się pojawiały: z gazet, zasłyszane od koleżanek, obecnie z internetu. W liceum zaczęłam podejmować samodzielne pierwsze próby schudnięcia, ale niestety moja bardzo silna słaba wola do tej pory uniemożliwia mi to skutecznie. Zdarzały mi się miesiące, ba nawet lata, że po schudnięciu chwilę wagę trzymałam, ale moje wrodzone lenistwo do którego muszę się przyznać i skłonność do kompulsywnego objadania się wszystkim co popadnie, a w szczególności słodyczami zawsze sprowadzają na mnie efekt jojo. Niestety ostatnio ze zdwojona siłą. Od kilku lat zaglądam na Vitalię, ale nigdy nie miała odwagi by założyć konto. Zawsze było za mało czasu, albo właśnie ociupinkę schudłam, albo dzieci, albo zapomniałam. Dziś bardzo spontanicznie wreszcie to zrobiłam i choć mam mnóstwo obaw, bo to moje pierwsze konto na jakimkolwiek portalu społecznościowym, to pokładam nadzieję w tym, że to jest właściwy krok.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1204
Komentarzy: 6
Założony: 17 października 2018
Ostatni wpis: 26 października 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Jusia.Jusia

kobieta, 43 lat, Piotrków Trybunalski

171 cm, 66.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

26 października 2018 , Skomentuj

Właśnie, piąteczek, piątunio, a ja dziś już po porannych zakupach, właśnie piecze mi się beza w piekarniku (wczoraj zrobiłam jedną, ale jak to z bezami - nie wiem dlaczego nie wyszła, tzn. my ją wciągniemy, ale jechać w gości z takim wytworem to niestosowne). Zawinęłam też, uprzednio doprawiwszy z małżonkiem 9szt pstrąga i już się przegryzają z przyprawami, koperkiem i cytryną. Brokuł sparzony, więc jeszcze sos,feta, kilka dodatków i sałatka gotowa (ale to po pracy), a teraz praca, bo nikt za mnie tego nie zrobi ;)

Wczorajszy dzień mogę zaliczyć do tych nawet udanych, dieta była, balsam na uda i inne części ciała wymagające ujędrnienia był, a do tego masaż, nawet maseczkę na twarz nałożyłam, a z braku czasu nie nakładałam maseczek na twarz od miesięcy:PP Oj, tak, tak. Kiepściutko. Niby wszystko jak powinno być, ale brakuje tu ćwiczeń, i nie wiem jak tu się do nich przekonać, tzn. ja nawet lubię ćwiczyć tylko teraz mam taki moment lenistwa strasznego, oj nieładnie, nieładnie(szloch)

Dziś jedziemy do znajomych i obawiam się, że jutro waga może nie być tak łaskawa dla mnie jak dzisiaj, ale to nie znaczy, że rzucam postanowienia i obietnice, jutro znów będę walczyć i spalać dzisiejsze grzechy, choć mam nadzieję, że tak bardzo nie nagrzeszę. 

Miłego weekendu :)

25 października 2018 , Skomentuj

Witajcie
Dziś czwartek, jak ten czas szybko leci. U nas ciągle pada, może wreszcie będą grzyby, bo strasznie lubię je zbierać. Oczywiście jak są :-), a gdy ich nie ma to trochę gorzej, ale i tak spacer po lesie rekompensuje ich brak. Byleby tylko trochę ciepła jeszcze przyszło.
Moja córcia z klasówki z angielskiego, do której się nie przygotowywała dostała 6. Bardzo się cieszę, ale też i martwię czy da radę przez cały rok utrzymać dobry poziom, czy się nie zniechęci, czy nie będzie przemęczona. Mówiąc szczerze to nie ma tygodnia bez klasówek, z jednej strony dobrze bo na bieżąco trzeba się uczyć, ale też nie ma czasu na odpoczynek. Jest dopiero w 4 klasie, a przed nią jeszcze tyle nauki i zdarzeń, nie zawsze łatwych i miłych. Czy damy radę wychować ją tak by wszystko udźwignęła i zawsze wybierała właściwą drogę? Pewnie wielu rodziców ma takie dylematy. Mój synek natomiast (4,5roku) do nauki podchodzi bardzo opornie (szloch). Jak na razie zna literkę o i s, tzn. po dłuższym namyśle wyduka. Z nim to ja będę miała kolorowo. Zapowiada się, że melisa w poczwórnej dawce nie pomoże. 

Jeśli chodzi o dietę, to nawet dość dobrze mi idzie. Nie zakładałam, że nie będę jadła  słodyczy, bo na ten moment nie dałabym rady, ale ograniczyłam do minimum. Zdarza mi się kawałeczek drożdżówki mojej mamy (naprawdę kawałeczek), albo słomka ptysiowa do kawy, ale też nie codziennie. Staram się robić surówki lub sałatki ( z reguły porcja wystarcza na dwa dni), które jem jako dodatek do śniadania i obiadokolacji z kawałkiem mięsa lub jajkiem, a do tego jakaś kasza. Ostatnio zasmakowała mi na śniadanie owsianka na wodzie z prażonym jabłkiem z cynamonem PYSZOTKA. Zjadłabym też taką na kolację, ale podobno owoce na kolację nie są polecane. Mam nadzieję, że dziś skuchy nie będzie, ale jutro zapowiada się, że będzie :PP Mamy iść do znajomych, których bardzo lubię osobiście. Jutro piątek, więc mam zamiar zabrać ze sobą przyrządzone pstrągi, a potem u znajomych do piekarnika, 20min i gotowe. Jutro muszę je kupić, a że mają być jeszcze jacyś inni znajomi, więc muszę kupić co najmniej 6szt, do tego koperek, cytryna, może przyprawa do pstrąga i masełko lub oliwa no i sól. Mam zamiar zrobić też bezę z bitą śmietaną i owocami, bo znajoma miała niedawno urodziny i chciałam zrobić jej niespodziankę. Z bezą jest tak, że jak się staram to wychodzi ciągutka, a czasem bez moich starań po prostu ideał. Nawet jak wyjdzie ciągutka to wiem, że i tak zjedzą, bo uwielbiają słodkości i za to lubię ich jeszcze bardziej8) . Wiem, wiem ja nie powinnam i dlatego już staram się ułożyć sobie swoje myśli tak by całej bezy nie pochłonąć w pojedynkę(mysli)]:>.Prezent mam kupiony od tygodnia: śliczna bransoletka z kolczykami. Chciałabym, by ten wieczór był miły, by tak troszkę się odstresować.

Miłego popołudnia :)

22 października 2018 , Skomentuj

Witam

Dziś po weekendzie waga jak zwykle w górę, nie spodziewałam się, że aż tak bardzo podskoczy, ale o dziwo bardzo się tym nie przejmuję. Zawsze po weekendzie tak mam, więc się przyzwyczaiłam, chociaż dziś to lekka przesada, a nawet trochę większa niż lekka. W niedzielę pojadłam trochę nieprzyzwoitości i jeszcze @ i efekt gotowy. Mam nadzieję, że ten tydzień będzie tygodniem bez większych potknięć i waga sobotnia mnie mile zaskoczy. Oj bardzo bym tego chciała.
Dziś dzień rozpoczęłam od szklanki wody z suplementami, po ok. 40 min. druga szklanka wody, a teraz kończę śniadanie z herbatką i sałatką. Na obiad w pracy mam kawkę z serniczkiem, ale kolacja bardziej lekka.

Miłego dnia dla wszystkich i jeszcze milszego tygodnia, niech zleci dość szybko i super zdrowo ;-)

19 października 2018 , Skomentuj

Witajcie.

Dziś króciutki wpis, bo pracy mam dużo i do starostwa muszę lecieć, a dziś krócej pracują u nas. Wczorajszy dzień raczej zaliczam do udanych. Rozsądnie jadłam i wieczorem zrobiłam sobie "magiczną wodę" na dzień dzisiejszy, taką z cytryną, ogórkiem, imbirem i jeszcze mięta miała być, ale jak ją robiłam było ciemno w ogródku, a rano za szybko wszystko się działo i tak wypiłam swoją popitkę bez mięty. Smak nie najgorszy, może z miętą będzie lepszy. 

A, i jeszcze zadzwoniła właśnie moja córcia czwartoklasistka i powiedziała, że zapomniała, że ma dziś klasówkę z angielskiego, a ja wczoraj jej mówiłam, że coś mi się wydaje, że ma w piątek klasówkę, tylko, że szkoda że nie sprawdziłam sama(szloch) No cóż, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, jeśli sama się nie wybroni swoją wiedzą, to trzeba będzie poprawiać. Oj, czwarta klasa, to nie to samo co 1-3, oj nie to samo, zwłaszcza jak się ma dziecko, które jest bardzo roztargnione i bardzo szybko się rozprasza. 

To na tyle, dziś uciekam, mam nadzieję, że nie zapomnę zjeść i że nie zapomnę zjeść zdrowo w tym całym zgiełku.

Miłego dnia.

18 października 2018 , Komentarze (4)

Witajcie.

Dziś rano weszłam na wagę pełna nadziei, bo wczoraj całkiem fajnie jadłam, bez większych potknięć, a i biegałam do toalety jak szalona, więc myślę 0,5kg jak nic i.... mówiąc szczerze trochę zgłupiałam, bo prawie nic nie zeszło, tylko śladowe ilości;( No myślałam, że choć troszkę się skurczyłam, a tu klapa.

Wiem, że po pierwszym dniu jakiegoś w miarę zdrowego żywienia cudów nie będzie, no ale z reguły spadek był większy. Trochę posmutniałam, nawet przez moment ciśnienie mi podskoczyło, ale po chwili spadło, bo nie zwyczajna jestem do wysokiego. Hmm, takie momenty mnie dobijają, że jak zwykle zawaliłam, że mi się nie uda. Dziś jednak jak weszłam na Vitalię i chwilkę poczytałam, stwierdziłam, że dziś się nie poddam, to nie ten dzień. Do dzieła, więc:

- rano posmarowałam uda i pośladki jakimś kremem ujędrniającym i wykonałam niewielki masaż, na większy nie miałam czasu, potem pobudka dzieci, szklanka wody i suplementy oraz orzech włoski, następnie jedna pociecha do szkoły, druga do babci. Potem śniadanie, a przed nim druga szklanka wody. Śniadanie to dwie kromeczki chleba orkiszowego z roladką drobiową, półtora pomidora i jeden ogórek konserwowy, herbata. Teraz filiżanka kawy, a później mam jogurt owocowy z granolą i jabłko. Obiadokolacja to pewnie wczorajsze leczo i morze jakieś orzechy włoskie. Chciałabym jeść surową marchewkę, bo fajnie działa na skórę, chrupie i jest słodka. No niby ją lubię, ale jakoś tak nie mogę się do niej zabrać, a pewnie lepsza wieczorem by była niż jabłko. No nie wiem, może to właśnie dziś jest ten dzień. Zobaczymy. Teraz jednak zabieram się do pracy.

Miłego dnia:)

17 października 2018 , Komentarze (2)

Witam wszystkich serdecznie. To mój pierwszy wpis i mam nadzieję, że nie ostatni. Strasznie się boję i nie wiem dlaczego. Może dlatego, że to coś zupełnie nowego, że odważyłam się wyjść ze swojej skorupy i zrobić coś nowego? To moje pierwsze konto w jakimkolwiek portalu społecznościowym i jestem przerażona tym co może mnie spotkać. Boję się, że się wygłupiłam i nie podołam zamierzeniom jakie sobie założyłam. Nie jest ich wiele, a może bardzo wiele? Boję się też krytyki, zawsze sprawiało mi to ogromną trudność. 

Dziś zakładając konto nie byłam do tego mocno przekonana, bo jeszcze dziś sobie daruję, a od jutra to na pewno na 100%, bo nie mam czasu by robić wpisy, bo znając siebie zbyt szybko się poddam, bo, bo, bo... Mam nadzieję, że znajdę tu kogoś kto mi pomoże zmierzyć się z moimi demonami, które nie pozwalają mi rozwinąć skrzydeł. Bo ja naprawdę chcę schudnąć i wreszcie założyć ubrania, które mam w szafie, a które na mnie nie wchodzą. W szczególności jest tam taka jedna ołówkowa (tak mniej więcej),czarna spódnica, o której założeniu marzę, bo nawet jeśli nie będę w niej chodzić, bo leciwa jest, to jest to moja miara, taki wyznacznik, że to właśnie ten moment, ta figura i więcej nie muszę już nic ;)

Trzymajcie za mnie kciuki, bo trochę skomplikowana jestem i pewnie bardzo ciężko będzie mi zrzucać cm, kg i litry potu. Z góry dziękuję, za podpowiedzi odnośnie mojego odżywiania, bo ja się nie znam na makro i mikro. Ja tylko tak ogólnie wiem jak należałoby się odżywiać, by być zdrowym i szczupłym, ale gorzej z realizacją tej mojej wiedzy.

Dziś wypiłam 2 szklanki wody w odstępie ok godziny, a do tego suplementy: maxi krzem na włosy, młody jęczmień na oczyszczenie organizmu czy coś takiego, wit. D na odporność i smutki, a i jeszcze kolagen na stawy. Śniadanie to kopiec sałatki warzywnej, ale już ją skończyłam i jutro coś innego na śniadanie, tylko co? Owsianka? A może coś innego? A, a do tej sałatki pół bułeczki "samo ziarno" z Biedronki i dwa plasterki roladki drobiowej, którą sama zrobiłam-nie jest najchudsza, ale z pewnością chudsza niż boczek i jeszcze dwa plasterki pomidora. Później była herbata malinowa, a za chwilę kawa z kawałeczkiem ciasta drożdżowego mojej mamy oraz jabłko. Mam jeszcze małą kiść winogron, ale to zobaczymy. Obiadokolację pewnie zjem ok. 17, jak wrócę do domu. Chyba będzie to leczo, może z drugą połówką tej bułeczki ze śniadania? Zobaczymy. Sama nie wiem czy jeszcze coś, np. jabłko, jogurt. Wiem, że dla jednych to bardzo dużo, a dla innych to za mało, dla mnie też raczej mało, bo lubię jeść, ale muszę się trochę opanować.... Do tego wszystkiego oczywiście jeszcze woda, z którą mam problem i oczywiście ruch z nim też mam ostatnio problem, hmm ciekawe:? 

W każdym razie rozpisałam się jak na pierwszy raz i może już wystarczy.Postaram się w miarę możliwości zdawać relacje z tego jak mi idzie. Startuje z 66,5kg i marzę o 58kg, a wzrostu mam 171cm. No taka sobie urosłam:D

Życzę wszystkim miłego dnia, trzymajcie za mnie kciuki i wspierajcie czasem, a jak trzeba to wylejcie kubeł zimnej wody lub dajcie kopa w pupę. Pa.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.