Witajcie.
Dziś króciutki wpis, bo pracy mam dużo i do starostwa muszę lecieć, a dziś krócej pracują u nas. Wczorajszy dzień raczej zaliczam do udanych. Rozsądnie jadłam i wieczorem zrobiłam sobie "magiczną wodę" na dzień dzisiejszy, taką z cytryną, ogórkiem, imbirem i jeszcze mięta miała być, ale jak ją robiłam było ciemno w ogródku, a rano za szybko wszystko się działo i tak wypiłam swoją popitkę bez mięty. Smak nie najgorszy, może z miętą będzie lepszy.
A, i jeszcze zadzwoniła właśnie moja córcia czwartoklasistka i powiedziała, że zapomniała, że ma dziś klasówkę z angielskiego, a ja wczoraj jej mówiłam, że coś mi się wydaje, że ma w piątek klasówkę, tylko, że szkoda że nie sprawdziłam sama No cóż, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, jeśli sama się nie wybroni swoją wiedzą, to trzeba będzie poprawiać. Oj, czwarta klasa, to nie to samo co 1-3, oj nie to samo, zwłaszcza jak się ma dziecko, które jest bardzo roztargnione i bardzo szybko się rozprasza.
To na tyle, dziś uciekam, mam nadzieję, że nie zapomnę zjeść i że nie zapomnę zjeść zdrowo w tym całym zgiełku.
Miłego dnia.