Dziś jestem na nogach od 5 musiałam być na podpisie w UP , zaszłam dosłownie na chwilkę do teściów i po 9/30 byłam z powrotem u siebie,Marcin pojechał na wycieczkę a ja miałam kosić trawę i sprzątać ale narazie odpoczywam.
Wybieram sie po dowód dla Moniki bo już jest gotowy -jeszcze tylko miesiąc i wyjeżdza ,Już prawie ją obkupiłam,musimy tylko jeszcze jakieś sandały kupić i prezenty.Niewiem ,ona się cieszy a ja denerwuje.
Jutro Boże Ciało pierwszy raz spędzone poza domem,tak mi dziwnie bo zawsze na wszystkie święta jeździłam do domu,ale prawdopodobnie przyjedzie siostra z córeczką więc będzie ktoś swój.Mieszkam tu już prawie rok a nadal nie mogę się przestawić że już jestem u siebie ,że wkońcu na swoim.Jakoś mnie to nie cieszy.Mam nadzieję że to już ostatnia przeprowadzka bo przez 16 lat małżeństwa to jest nasze 9 miejsce -napewno będzie jeszcze "wprowadzka"do domu ale to na miejscu i dopiero za kilka lat.
Co do wagi to niestety bez zmian (83,6)chociaż czas spędzam codziennie aktywnie spacery +rower, jedzonko również ok, nie objadam się i jem mniejsze porcje ,może za mało pijam wody ? Muszę to sprawdzić bo nigdy tego poprostu nie robiłam .