W ostatnim czasie pozwalałam sobie na zadziwiająco dużo dietetycznych skoków w bok. Zwiększonemu spożyciu rzeczy niedozwolonych nie towarzyszył jednak wzrost aktywności fizycznej, o nie. Działo się dokładnie odwrotnie.
Jest mi głupio.
Patrzę na to, jak mój brzuch staje się dziwnie opuchnięty, jak moja ulubiona marynarka zaczyna wyglądać na przyciasną, jak moje uda zaczynają coraz bardziej przypominać pomarańczę.
Patrzę, i staram się nie widzieć. Pozwalam sobie na ciastko, na makaron z ciężkim sosem, na pieczenie, czasem na opuszczenie posiłku, czasem na dołożenie.
Odkładam płytę z ćwiczeniami na półkę, zapominam o rowerze, nie zapisuję się na fitness.
Wymówki. Wymówki, wciąż wymówki.
W tym tygodniu widzę się z lekarzem, mam nadzieję, że dostanę po uszach za mój rażący brak aktywności fizycznej.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.