Nie poddaję się, ale dzisiaj to zje***am Znaczy, wciąż jestem w 31, mimo, że już po północy.
Śniadanie, 9:00: koktajl
II śniadanie, 12:00: jabłko, pomarańcza, 10 g orzechów włoskich
Obiad, 15:00: sałatka z tuńczykiem z Biedronki
Podwieczorek, 18:00: kanapka z awokado, szynką, serem, pomidorem i kiełkami rzodkiewki
Kolacja, 21:00: 2 jaja na twardo, seler naciowy
Aktywność: null
To, co do dupy: wróciłam do domu zmęczona, zniechęcona, później niż zazwyczaj, żeby wykonać obowiązki służbowe, a i tak nie wszystko zrobiłam jak należy i jutro będę wysłuchiwać głupich komentarzy... I monsz się mnie na GG pyta, czy zjadłam już nalesiory (!). Nie byłam w kuchni i ich nie widziałam, i po co on mi to pisał??!!
"Na kuchni Masło na półce "
No to pięknie, ja prdl. Polazłam tam, i z tej bezsilności, tego rozmemłania, zwyczajnie pocieszyłam się jedzeniem. O jakże głupi potrafi być człowiek!
Pożarłam dwa nalesiory (tak, nalesiory, nie naleśniki, bo on takie grube robi); jeden posmarowałam łychą w/w masła orzechowego, a drugi dwoma łyżeczkami dżemu porzeczkowego i łyżeczką jogurtu naturalnego własnej roboty.
Wcale się nie dziwię, że nie chudnę.
majeczka08
3 kwietnia 2014, 09:22Może po prostu poproś go żeby takich rzeczy Ci nie zostawiał? Nie łatwo mieszkać z kimś kto nie jest na diecie, wiem to po sobie. Nie poddawaj się ! I dzięki za wsparcie :)