Niestety, Rysiek (mój, a w zasadzie nasz kot - po ślubie uczę się mówić my, bo mój men zarzuca mi, że tego nie potrafię, tak więc ćwiczę - nasze kalesony) nie dopisał i nie zaczął mnie budzić tak jak wczoraj o 5.05. Dzisiaj musiałam go zawołać i pobudkę miałam dopiero o 6.15.
tak czy inaczej basen zaliczony. wypadłam zupełnie z formy i po kilku długościach czułam mięśnie nóg. One same nie pamiętały, że tam są, chyba od roku. dla motywacji wydałam 150 zeta na karnet - żeby podtrzymać mobilizację.
świetne uczucie tak wybudzić się rano przed pracą. Dobrze, że w zastępstwie koleżanki mam na 9 do pracy. Zdążyłam.
dzisiaj planuję rozpocząć ćwiczenia z książki Kirscha. Wymagające, ale jakie efekty. Nie będę dokładnie stosowała jego diety. skupię się na produktach białkowych + codziennie na śniadanie owsianka. Zobaczymy jak mi pójdzie. Trzymajcie kciuki, a póki co, męża nie ma.
8.00 śniadanko: owsianka na mleku, z dynią, płatkami zbożowymi,
kawa ze śmietanką
11.00 II śniadanko: sałatka z łososia, sałaty, słonecznika skropiona sokiem z cytryny - mniam
13.00 coś tam: kilka migdałów
16.00 obiad: fasolka z pomidorem + zioła prowansalskie
18:00 kolacja: ruloniki z wędliny i pasty z suszonych pomidorów, kawa z mlekiem
później jeszcze kostka czekolady gorzkie i łyżeczka mascarpone z kakao i słodzikiem
a później ćwiczenia kirscha
jagooo1
14 lipca 2009, 16:51z dietką jeszcze nie mam problemu. spodziewam się zmasowanego ataku ze strony słodkości. początki z Kirschem są trudne, ale grunt to wytrwałość. krótko mówiąc - pożyjemy, zobaczymy
Kiddo27
14 lipca 2009, 09:30no i jak? jak Ci to idzie? ćwiczenia, dietka? dajesz radę? ja niby tyle ćwiczę, ale głównie cardio, jakiś aeroboxing i takie ćw. jak Kirscha powodują, że wymiękam ;> ale mnie troszkę zmobilizowałaś, i może popróbuję trochę złożonych wydolnościowych ćw. oczywiście selektywnie ;))) tych pomysłów nasuwa mi się tyle, że nie wiem za co się złapać ;)))