Nie wiem czy to poczucie winy, czy fizyczny skutek rozpieszczania i nie oszukujmy sie -podjadania.
Czuje się dziś koszmarnie. Jakbym sie toczyła, taka opuchnięta, nie mogę dziś na siebie patrzeć.
Mój kochany od kiedy odebrałam wyniki to stara się mnie rozpieszczać.
Pewnego wieczoru przygotował kolację z naleśnikami na słono ze szpinakiem, fetą, kukurydzą, czosnkiem. Było pyszne i zdrowo dla krwi. Do tego świece i wino różowe 9% było cudnie.
Wiele czasu nie minęło a wczoraj znów na wieczór z synem upichcił pizze własnej roboty od podstaw.
Dziś rano ją jeszcze kończyliśmy.
NIE WAŻNE CZY BĘDĘ MIAŁA SIŁY I OCHOTĘ, DZIŚ MUSZE POĆWICZYĆ WIECZOREM.
INACZEJ BĘDĘ WŚCIEKŁA NA SIEBIE I WSZYSTKIM DO OKOŁA PEWNIE TEŻ SIĘ OBERWIE.
Dziś w planach jest wizyta u lekarki ogólnej. Zapowiedziała mi skierowanie do specjalisty. Zobaczymy co jeszcze mi dorzuci.
DZIĘKUJĘ ZA SŁOWA OTUCHY! CHOĆ ZNAMI SIĘ TYLKO PRZEZ WIFI WASZE WSPARCIE POZWOLIŁO MI POZYTYWNIEJ MYŚLEĆ O PLANACH RODZINNYCH!
SAK JU OLL :-D
żarcik a'la Hashimoto ;-)