Proszę o wyrozumiałość. Piszę na tablecie, więc może to nie wyglądać najlepiej.
Ale postaram się.
Wczoraj dietka była zgodna z planem, czyli śniadanie ładnie zjedzone, podobne do wcześniejszych dni, musli w ramach 2 dania zagryzane chlebem razowym. Obiad zrobiłam późno, ale to dlatego, że późno wróciłam z synem do domu.
I w sumie jak narzeczony wrócił z pracy to razem zjedliśmy obiad na kolację:-(
Zrobiłam w parowarze cukinię, ugotowałam ciemny makaron świderki i usmażyłam jajecznicę dla 3 osób z 6 jaj na łyżce oliwy z pestek winogron, przyprawioną pieprzem ziołowym, bazylią :-)
Sama na siebie bata kręce.
Mój W. Stwierdził, że mięsa przyrządzam lepij niż on, a jajecznicy w porównaniu do mnie to doprawić wogóle nie umie...
A ja gotować nie lubię, to on jest tym co lubi bawić się kuchnią, ja wolę piec. Nadal twierdzę, że nie umiem gotować.
Ale po ostatnich moich eksperymentach, mój kochany rozpływa się przy posiłkach
i sowicie mi wynagradza pyszny obiad po powrocie z męczącej pracy.
Sąsiedzi mieli nizły koncert wieczorem po karczku z miodem :-D
Chyba jednak polubie gotowanie ;-)
19stka
16 grudnia 2013, 13:48tym razem to już czuję że się uda ;-)
19stka
16 grudnia 2013, 13:47NO TAK NA TO WYCHODZI ...
angel2601
13 grudnia 2013, 21:00Ja nie lubię też gotować:-)
changeoflife
13 grudnia 2013, 20:34oj uważaj bo się od tych garów później nie opędzisz może to taka strategia ;-) ja lubię gotować ale jak robię to zawsze bo muszę to już tak nie cieszy, za to uwielbiam gości bo wtedy sie przykładam eksperymentuje, wyciagam odświętna zastawę i znajomi się smieją, że czują się jak w ugotowanych