Ale zostałam w pracy obsmarowana przez kontrahentkę, z którą właściwie miałam mało co wspólnego. Wiem, że moja aparycja jest czasem baaardzo młodziutka, bo wciąż bywam brana za licealistkę, ale bez przesady. "Jakimś dzieciakiem" nie jestem od dawna i wiem naprawdę dużo, a nawet więcej - umiem tą wiedzę stosować w praktyce.
Zmieniajac temat - tak się cieszę! Odbierałam dzisiaj decyzję z komisji lekarskiej i jest po mojej myśli. Bałam się, że będzie nie tak jak tego oczekiwałam, bo ostatnio dzieją się dziwne rzeczy i moja mama też miała na tym polu problemy.
Ostatnio zaczęłam się z kimś umawiać i mam wielki dylemat moralny czy informować gościa o mojej chorobie czy jednak nie. Póki nie wiedziałam co mi jest, to zawsze jakiś dystans większy trzymałam, ale o dolegliwościach nie mówiłam, bo po co jak sama nie wiem co jest grane. Teraz jak wiem, leki ustawione, no to dla mnie pikuś, a nawet szczesliwa jestem bardziej, bo zawsze czułam się jakaś bardzo leniwa i niewdzięczna. Bo przecież inni czują się tak samo jak ja a tyle w życiu robią, tyle osiągnęli, takie relacje mają a ja dupy ogarnąć nie mogę. Teraz mi dużo lzej i żyć się bardziej chce jak nie walczę już sama ze sobą. W końcu mam nowe demony do pokonania. Cieszę się, bo nie miałam już z kim walczyć. Wcześniej moim celem była ta moja noga niewdzięczna, ale jak kości zoperowałam to już celu nie było.
A przecież z samym sobą powinno się żyć w zgodzie, mieć w sobie oparcie, zaufanie a nie toczyć bitwy. Walczyć z samym sobą nie jest dobrze, bo skoro walczysz już z całym światem, to w którym miejscu jest dom? W którym miejscu możesz czuć się bezpiecznie, jeśli właśnie nie u siebie? Na pewno rozumiecie o co mi chodzi.
Nie chcę żeby ktoś myślał, że go oszukuję bądź zatajam prawdę, ale nie czuje potrzeby mówienia o tym. Ale z drugiej strony ja chyba chciałabym wiedzieć. No i nie wiem. Na razie zobaczę co czas przyniesie.
We wtorek mam notariusza, wszystko drożeje, czynsz też mi właściciele podwyższyli. Ostatnio biegam i biegam i chciałoby się na tyłku usiąść. Aż boję się na wagę wchodzić, bo się nie ważyłam... z 2 miesiące, od kiedy zamknęłam pamiętnik na jakiś czas. Zobaczyłam się dziś w lustrze u rodziców i chyba już wiem co mieli na myśli. Nie dość, że raczej niezbyt atrakcyjnie i zdrowo wyglądam to jeszcze wyjątkowo biała jak kreda jestem. Mama przyjechała w minioną środę do mnie te 50 km (bo do lekarza miała) to nagotowala mi rosołów na wołowinie, owoców nakupowala, warzyw, pączków (chyba 5! do dzisiaj je jadłam 🤪). Ale to miłe było :) I zasłonki czarne w takie sople mi dała w prezencie.
Babcia średnio. Tata wypożyczył łóżko specjalistyczne, jutro trzeba ogarnąć tą sprawę. Odleżyny się babci porobiły a sama doskonale wiem jak bardzo to boli. Zabrzmi to może źle, ale wolałabym, żeby babcia miała już spokój.
Agnusia93
8 listopada 2021, 11:43Dzieje się u ciebie. Mam nadzieję, że choroba jest taka, na której da się spokojnie żyć będąc na lekach. Notariusza masz bo podpisujesz umowę najmu okazjonalnego? Co do partnera - ja bym się pewnie wstrzymała. Powiedziałabym jakbym była pewna tego związku, że nie jest to nic chwilowego.
Mantara
6 listopada 2021, 21:23Na początku nikt nie dzieli się wszystkimi informacjami o sobie. Z czasem jak pojawiają się zaufanie, intymność i zaczyna być poważniej to jest ten czas na rzeczy dot chorób. Zauważ, że nawet w małżeństwie jak się u lekarza nie upoważni współmałżonka do wglądu w kartotekę to nikt mu informacji nie udzieli. Informacje o naszym zdrowiu są tym ostatnim bastionem, są rzeczą najprywatniejszą z prywatnych.
Luckyone13
6 listopada 2021, 12:03Ja nie wiem co bym zrobiła ;) Generalnie jestem za totalną szczerością w związku i wg moich kryteriów ufałabym facetowi, że naprawdę mnie kocha dopiero, gdy znałby najgorsze rzeczy o mnie i nadal byłby ze mną, że akceptuje cały pakiet. Ale na początku relacji każdy chce się zaprezentować z jak najlepszej strony i wydaje mi się, że faceci też wiele "zatajają". Obecnie z racji wieku lubię wykładać kawę na ławę, bo szkoda mi czasu ;) bo pewne rzeczy się wie, czy jest się w stanie je "przełknąć" u partnera, czy nie.