czasami w życiu coś się wali, coś sie zmienia i nie wiadomo co zrobić. Właśnie stoje na rozdrożu i tez nie wiem co dalej? Nie zgłębiając sie powiem w skrócie. Wyprowadziłam sie na kraniec Polski daleko od znajomych jeszcze dalej od swojej rodziny, męża mam w weekendy, dla jego rodziny tu, jestem kimś może nie gorszym ale blisko, troche pracuje, troche chowam dzieci, troche prowadze ten nasz dom, wszystkim źle a mnie w tej chwili najgorzej. Troche przyduszona, stłamszona etc...Chce wracać na stare śmieci, wysłać dzieci do szkoły, normalnie pójść do pracy gdzie pensja ostatniego wpływa na konto może dorobić. A przede wszystkim mieć wokół siebie ludzi życzliwych i pomocnych przy których człowiek nie czuje się jak niedojda. Jak myślicie czy kobieta może utrzymać wielkim mieście siebie, dzieci i żyć jak człowiek. Zapracowany ale szczęśliwy????? Wyć mi sie chce
A z optymistycznych wieści to waga zjechała, pokazała 70 :-)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
koralina1987
9 sierpnia 2011, 11:22Kochana wiem o czym mówisz, ale nie wiem co Ci poradzić, bo sama jestem w takiej samej sytuacji, nie mam na tej zasranej wsi nikogo, oprócz męża, który w pracy jest od 8 do 18 od pon. do pt. w soboty od 8 do 14...nie mam pracy, bo tu jest taki zastój, ze nie potrzebują nawet do przysłowiowego sprzatania, wszystko obsatwione...praca jest - ale tam gdzie mieszkałam jako panna, czyli 70 km stąd...praca w zawodzie, pieniazki wpywaja 1-go dnia miesiaca i sie nie martwisz...ale dojezdzac codziennie na 6 rano? w zimie? przez górskie drogi, osniezone, oblodzone? narazac sie codziennie pokonując 150 km....czy czekac az los sie usmiechnie i da mi szanse pracy na miejscu, albo przynajmniej blizej domu....my nie mamy dzieci wiec o tyle nam lzej ze jestesmy odpowiedzialni sami za siebie i nikomu nie sprawiamy krzywdy....mam nadzieje ze sie u Ciebie i u mnie wszystko ulozy...pragne tego!
RoxyL.
4 sierpnia 2011, 20:57Na początek gratuluję spadku wagi!!! Początki są zawsze trudne. Może daj sobie trochę czasu i daj szansę nowemu otoczeniu, wiem, że ciężko jest zostawić wszystko i zaczynać od nowa w innym miejscu, ale z czasem wszystko się ułoży, i może jeszcze zmienisz zdanie, a to tego momentu ściskam Cię bardzo mocno.
Anika0810
4 sierpnia 2011, 20:57od ponad 3 lat jestem wdową. Sama wychowuję dwójke dzieci pracuję zawodowo, spłacam kredyt i.... no zyję . Mam w koło rodziców, znajomych, super zyczliwych sąsiadów... czasem jest mi źle, smutno, ciężko, ale wiem że chociazby dla dzieci muszę mieć siłe i z nadejściem nowego dnia nadchodzą nowe nadzieje:))) Dobrych decyzji zyciowych zyczę. powodzenia