Cześć Dziewczyny!
jak Wam idzie pandemiczne odchudzanie? postanowiłam skoncentrować się głównie na tym, wśród latających informacji, paniki, obniżenia pensji mojej i męża można oszaleć. Nie mam na to wpływu, i postanowiłam nie szaleć. Jeden z większych plusów jakie są to czas, tak więc dziś pobiegane.Zaczęłam od 4 km, nie jestem maratończykiem, ale kiedyś miałam piękne czasowe efekty..i dupowe, bo schudłam 14 kg. Bardzo mnie to dziś uszczęśliwiło. Chciałabym wrócić do swojej formy sprzed lat.
I jak tak sobie biegałam przypomniała mi się sytuacja. Byłam lata temu u ortopedy, i mówie że mam kontuzję z której nie mogę sie wygrzebać na skutek biegania/nieprawidłowej techniki. On się pyta ile biegam, ja na to że 4 razy w tygodniu od 4-10 km, on patrząc na mnie powiedział że musze słabo to robić. W ten toporny sposób mówił- biegasz a jesteś gruba. wtedy nic nie powiedziałam, ale siedzi to we mnie że powinnam konowałowi pojechać.strasznie to przykre było.nie wiem czemu dziś mi to podświadomość wywaliła.
Ale ale...bieg był. Okres nie okres, było super.Wymówek mogłam mieć tysiąc ale zrobiłam to i mam zamiar po troszku po troszku wracać do swojej formy..grubego nie-maratończyka biegającego nieregularnie.
śniadanko chlebek ( własny, razowy) z pastą z soczewicy, teraz kawa i kufel wody
pięknego dnia Wam życzę!