Ah, czas start. Po swiatecznym nie szalenstwie bierzemy sie za siebie. Moj chlop mimo ze niezbyt szczesliwy, ze koniec ze smieciowym zarciem, obiecal mnie wspierac i uczestniczyc w zmianie.
Najtrudniejszym bedzie pilnowac godzin posilkow oraz tlumaczenie rodzinie, ze nie jem juz tego wszystkiego co wczesniej. Mam nadzieje, ze w koncu ktos to uszanuje i nie bedzie rzucal klod pod nogami.
Nie moge sie doczekac efektow :)