Wreszcie udało mi się tu zajrzeć. Weekend minął w błyskawicznym tempie. Po pracy w piątek szybkie zakupki, później przygotowanie ciasta i sałatki na sobotnią imprezkę. A od rana w sobotę przygotowania pełną parą u mamusi. W sumie to bardzo mi pomogła. Myślałam że będę miała zajęcie na cały dzień, ale dzięki niej obrobiłam się szybciutko. Miałam dużo czasu dla siebie. A wieczorkiem przyszła rodzinka na kolację. Zapomniałam wtedy o diecie, ale nie żałuję tego. czas minął bardzo przyjemnie. Dzieciaki polubiły mojego kochanego P.. Stwierdziły ze to bardzo fajny wujek. W sumie nie ma się co dziwić, skoro się z nimi bawił. Synek mojego brata ciotecznego powiedział później że ten wujet to taki trochę chuligan :).
W niedzielę nie byłam do końca grzeczna z dietką, nawet bardzo niegrzeczna, bo w ciągu dnia skusiłam się na ciasto poimieninowe, a później w domciu włączyło mi mega jedzenie i opyliłam całą paczkę orzeszków w skorupce. nie wiem co mi się stało, ale ciągłe nie potrafię się opanować w wekendy. Powinnam się chyba zamknąc w domciu na te dwa dni i nie wychylać nosa za drzwi dopóki moja motywacja w pełni nie wróci :) Ale mimo tych grzeszków mam pozytywne nastawienie i nie załamuję się ani nie dołuję. od poniedziałku zaczełam znów być posłuszna. Na szczęcie nie szykują się żadne imprezy więc wróce n dobre tory nawet w wekend.
Jak wróciliśmy w niedzielę do domciu, mój P. zabrał się wreszcie za posładanie i uruchomienie komputera, który zabraliśmy od moich rodziców. Zeszło mu się do późnego wieczoru. przez tego kompa wybebeszył na środek pokoju tysiące kabli i innych pierdół z szafki. Przez to że było już późno cały ten syf został na środku pokoju, była tylko ścieżka do kuchni i łazienki, do szafy i dzwi :) Dzięki temu bałaganowi zmobilizowaliśmy się wczoraj do wielkich porządków. Powyrzucaliśmy mnóstwo nie potrzebnych rzeczy i zrobiło się tak przejrzyście. Straciliśmy przez to bardzo dużo czasu, ale efekt jest powalający. Dziś tylko zostało mi prasowanie i będzie pedantyczny porządek :)
Dzś od rana mam jakąs taką pozytywną energie w sobie, to chyba przez to że pomysł wyjazdu mojego kochanego na delegację dwytygodniową legł w gruzach. Zamienili mu na 3 dniową w inne miejsce. Zawsze to coś. 3 dni to nie dwa tygodnie. Chciałabym żeby on zmienił tę pracę. Ci jego szefowie są nieobliczalni. Dzwonią i mówią ze jedzie na 2 tygodnie. tylko i ch udusić. Na szczęscie dziś to odwołali :):):):):):)
Menu na dzis:
Śniadanie: 1 kramka chcleba ciemnego z serkiem topionym light i pomidorem
Przekąska: nektarynka i mały banan
2 śniadanie: 2 kromki chcleba ciemnego z szynką, pomidorem
2 przekąska: jogurt owocowy light
Obiad: makaron z karkówką z grila w sosie pomodorowym