Wreszcie nadchodzi weekend. Wreszcie można odsapnąć od pracy. Nie to że jestem jakaś przemęczona, ale ciężko mi się cały czas przystosować po urlopie. W sumie minęły już dwa tygodnie, a ja bym chętnie dalej spała do późna. W sumie w ten weekend nie za bardzo mi się to uda. Dziś czeka mnie jeszcze pracowite popołudnie. Muszę po pracy jechać na zakupki do domciu i na jutrzejszą urodzinowo-imieninową kolację dla rodzinki. A później czeka mnie siedzenie w kuchni. trochę to zakręcone. Ale rodzinna kolacyjka będzie u mamy w domciu, bo my trochę nie mamy warunków na przyjmowanie takiej ilości osób. Jak tak sobie podliczyłam to wyszło mi prawie 20 osób, więc torchę sporo. Ale do rzeczy. Muszę dziś przygotowac ciasto. Mama obiecała dziś upiec mięsko zamiast wędliny, zrobić jeszcze jedno ciasto i po częsci zrobić tez zakupy. Żeby jej też za bardzo nie obciążać musze w sobotę z samego rana jechać jej pomóc w przygotowaniach. Trzeba zrobić sałatki, jajka faszerowane z pieczarkami. Muszę przygotować stoły (pozroztstawać), posprzątac w całym domciu i tylko oczekiwać na gości. Mam tylko nadzieję, że uda mi się w miarę dietkować.
Dziś z ciekawości weszłam na wagę, mimo że dzień ważenia wypada jutro, ale nie mogłam sie powstrzymać. I co ujżałam, mimo kilku wpadek w tym tygodniu ubyło mi 0,5 kg. Narazie nie zmieniam paska, jutro z rana się jeszcze zważę żeby potwierdzić tę wagę. Musze tylko dziś być grzeczna to na pewno waga będzie dla mnie łaskawa.
Menu na dziś:
1 kromka chleba ciemnego z serkiem topionym ligh i pomidorem
przekąska: nektarynka i tiger
2 sniadanie: 1 kromka chleba ciemnego z szynką, musztardą, pomidorem i natką pietruszki
2 przkąska: 2 wafle ryzowe
Obiad: być może karkówka z grilla z kaszą gryczaną i sałatką z kapusty pekińskiej lub zamiast karkówki jajko sadzone