Aż żal wspominać co się działo przez weekend. Oczywiście grill siębardzo udał, ale te ilości jedzenia i alkoholu były zdecydowanie za duże. Ale nie mam aż tak strasznych wyrzutów sumienia. Przecież urodziny ma się raz w roku więc bawiłam się na maksa i zapomniałam na chwilę że mam drobny balast do zrzucenia. Ale goście się spisali i mieli świetne pomysły na prezenty. W moje posiadanie weszła karta upominkowa do H&M, kupon na masaż, saunę, fitness i siłownię. Ale najlepszy chyba to przezent od mojej przyjaciółki. wpadła na pomysł żeby kupić mi, a właściwie nam grę erotyczną z kartami, olejkiem do masażu i wstążkami.
W niedzielę znów nie było dietkowo, bo na śniadanie odpaliliśmy grilla żeby zjeść to co zostało, a na obiad to już nie było czasu zjedliśmy to co zrobiła mamusia, więc z dietetycznym jedzeniem też to nie miało nic wspólnego, później jeszcze wpadliśmy do znajomych i udało nam się dotrzeć do domciu ok 23.
Ten weekend chyba był dla mnie za bardzo wyczerpujący, bo wczoraj ledwo dotarłam do pracy. Ok 12 ulotniłam się z firmy, bo nie była w stanie funkcjonować. A jak tylko udało mi się dotrzeć do domciu, jak padłam na łóżko to spałam 4 godziny. nie wiem wogóle co się ze mną działo, ale nawet nie słyszałam jak mi telefon dzwoni. Obudziła się po 17 i jako tako zaczęłam funkcjonować, zjadłam coś na szybko czyli nie dietkowo. W moją paszczę trafiło 12 ciasteczek LuGO i kilka kostek ptasiego mleczka, pare pistacji. Za to jestem już na siebie zła, ale troszeczkę się zrehabilitowałam, bo poszłam na aqua aerobic poskakać, choćwiem że to i tak za mało, jak na to co zjadłam. mam tylko nadzieję, że waga w sobotę w miarę łaskawa i nie pokaże wiecej kg.
Od dziś jestem już wzorowa, żadnego podjadania. ściślle trzymam się jadłospisu.
menu na dziś:
śniadanie: 1 kromka chleba ciemnego z serkiem topionym light i pomidorem
przekąska: pół serka wiejskiego light z łyżeczką dżemu i kawa z mlekiem
2 śniadanie: 1 ułka włoska z szynką, pomidorem i ogórkiem
obiad: karkówka z cebulką, makaronem i sałatką z kapusty pekińskiej
helawopalach
24 sierpnia 2010, 11:49no to miałaś żarełkowy ten swój weekend :-)))