Dzięki że trzymałyście kciuki, zdycydowanie pomogło. Opanowałam się wczoraj. trzymałam się ściśle mojego jadłospisu i nawet się wreszcie zmobilizowałam, żeby pójść na aqua aerobic. Tego mi brakowała, choć wczoraj dali nam niezły wycisk, abo ja zaczełam powili zatracać kondycje lub wypadłam z rytmu :) Ale jestem już na właściwych torach i czuję, że znów mam siłę do walki, może jeszcze nie tak dużą jak przed urlopem, ale to już zawsze coś.
Wróciłam już w 100% do codzienności, w pracy się obrobiłam, mam nawet trochę czasu na czytanie waszych pamiętników z casu jak mnie nie było. Jeszcze tylko nie moge się zmobilizować w domciu do sprzątnięcia. Mam niezły burdel, w sumie nie sprzątanie od ponad 2 tygodni. Może dziś po pracy uda mi się zmobilizować.
Dziś się trochę zasmuciłam, bo zaczynają mi się goście wykruszać z mojej imieninowej imprezki. kolega z dziewczyną nie przyjda prawdopodobnie bo w niedzielę od rana pracują, przyjciółki tata jest w szpitalu i nie jest z nim najlepiej, a koleżanka z mężem pojechali do rodziców gdzieś w Polskę. Mam tylko nadzieję, że wszyscy się nie wykruyszą i jakaś ekipa do mnie wpadnie.
Menu nadziś:
Śniadanie: 1 kromka chleba ciemnego z serkiem topionym light i pomidorem
Przekąska: 2 nektarynki
2 śniadanie: 1 kromka chcleba ciemnego z plasterkiem szynki z indyka, pomidorem i ogórkiem
Przekąska: jogurt owocowy light
Obiad: Mieso mielone z sosem pieczrkami własnej roboty z makaronem