Po wczorajszym dniu jestem zadowolona z dietkowania, nie złamałam się, nic nie podjadałam. Byłam na siłwni zaliczyłam trening w 100 %. Wogóle uważam wczorajszy dzień za udany. W pracy czasmi zleciał błyskawicznie, to było chyba spowodowane pogodą. Jest tak pięknie na dworku że aż chce się żyć i jest motywacja do odchudzania. Im ciepleć tym więcej ciuchów z siebie zrzucamy, więc dobrze by było dobrze wyglądać.
Zrobiłam sobie na dziś do pracy sałatkę owocową, wyszła pycha. Niby same owoce bez rzadnych dodatków, ale była pycha. Skutecznie się tym najadłam, niby dietetyczne a zapełniłam żołądek tak że nie chciało mi się jeść. Chyba się przerzucę na sałatki, przynajmiej w pracy, a tylko w domciu będę jadła jakiś obiadek.
Ale po południu czeka mnie kolejne wyzwanie, bo kolega, u którego byłam w piątek na urodzinach zaprosił dziś na spóźnniony tort. Boję się trochę tego, bo idę prosto pop racy, co będzie skutkowała brakiem obiadu, czyli pójdę na głodniaka. to dopiero będzie wyzwanie. Trzymajcie kciuki za moją silną wolę, która poraz kolejny będzie wystawiona na próbę.