Huraaaaa! Piąteczka została, waga była rano bardzo łaskawa
. Można powiedzieć, że jestem prawie na półmetku
. Bardzo się cieszę i mam nadzieję do końca listopada pozbyć się tego, co jest po przecinku
.Wczoraj udało się sprzedać pierogi, zarobek też zadawalający, dzisiaj dzień dla mnie, dla Belli i dla domu. Tzn, już się pierze, ja zaraz wsiadam na rowerek, później kąpiel, balsamiki, maseczki i pełny relaks, w południe długi spacer z Bellą, a wieczorem... może porządnie wezmę się za francuski, poczytam sobie, będę leniuchować w fotelu
.
Dla ciałka spalę 1000kcal na rowerku, dzisiaj przy filmie "mamma mija"
Menu: śn.: graham 72g, twarożek 100g, jedno jajko, zielona herbata,
II śniad:jabłko, kefir 200ml
obiad: rosół na udku z kurczaka z ryżem, 500ml
nie chce mi się nic gotować, więc dokończę ten rosół i już,
kolacja: jogurt Tola 250ml, banan.
Trochę mało tego wyszło bo jakieś 800kal, ale przed weekendem to może i lepiej, bo w dni wolne zawsze mnie jeszcze coś skusi.