śniadanie: 2 kromki chleba, 2 jajka, 4 rzodkiewki, 4 pomidorki koktajlowe, kawa
II śniadanie: kisiel "słodka chwila"
obiad: kasza gryczana, fasolka szparagowa, polędwiczka wieprzowa
podwieczorek: 2 mandarynki, kefir
kolacja: znów nie mam pomysłu... może plasterek fety, pomidor i kromka chleba?
Dla ciałka: rowerek 20km i brzuszki 200
Waga rano była trochę łaskawsza, tzn, te 3x10dag zniknęło i nawet ubyło dodatkowe20dag. Ale to i tak mało.
Dzisiaj nic mi się nie chce. W domu atmosfera bez zmian, czyli kicha... To mnie pewnie tak dołuje, przygnębia i sprawia, że najchętniej zapadłabym w głęboki sen zimowy.
Jasuu
28 października 2011, 22:42a nie mówiłam... Może poczytaj książkę-przeniesiesz się w inny świat. Życie jak sinusoida, raz pod kreska, raz nad. Cierpliwości...
uliczka7
28 października 2011, 21:41Chyba na jutro fasolke zaplanuje na obiad- tak mi sie jakos zachciało czytajac twój wpis :)