W takiej mgle zaczęłam dzisiaj marsz, a im bliżej byłam domu, tym bardziej znikała. Szkoda, że nie wzięłam aparatu, byłoby co uwiecznić.
Śniadanie: twarożek z warzywami,
II śniad. : banan i kefir
obiad: filet z kurczaka z cukinią, groszkiem zielonym i ziołami i wielki grzech, bo za późno zabrałam się do szykowania obiadu i podżarłam 3 kromki chleba z masłem i ketchupem jestem zła na siebie. Wymyśliłam, że nie będzie dzisiaj podwieczorku, a na kolację twarożek waniliowy Danona i nektarynka.
Na spacerze uczyłam się francuskiego. Polecam Wam książkę Beaty Pawlikowskiej "Blondynka na językach". To taki nietypowy kurs do nauki języków obcych. Wiem, że są też do niemieckiego, hiszpańskiego, włoskiego, angielskiego... chyba tyle. Ja z francuskiego jestem zadowolona. Do tego jest płyta. Małżonek przegrał mi cały kurs na MP3. Więc maszerując powtarzam słówka i całe zdania na głos i nie interesuje mnie, że się na mnie gapią. Zebrałam też nasiona kwiatów na przyszły rok. Cudnie jeszcze kwitnie heliotrop a jak słodko pachnie... , cynie miniaturki też przyciągają oko no i gailardia