Córka usnęła szybko, ale goście siedzieli i siedzieli.. Trzy dni bez aktywności fizycznej. Wczoraj zjadłam jeszcze tylko miskę kapuśniaku, a dziś waga... 64,6. Kolejne ważenie dopiero w pt. Mam ochotę to wszystko rzucić. Okres za tydzień, a ja już czuję, że nabieram wody. Ja mam normalną wagę może 1,5tyg w miesiącu.
Mam straszne nerwy, bo już dziś powrót do pracy i codzienności. Marzę o idealnej figurze, o tym, żeby moje dziecko już było bardziej samodzielne, o świetnej kondycji i stabilnym zdrowiu. O pracy dającej satysfakcje i więcej pieniędzy, a nie na styk. Ciągle tylko marzę, a ze swojego nieidealnego życia nie potrafię się cieszyć... Kiedyś mnie to doprowadzi do prawdziwych zaburzeń. Narazie sobie tłumaczę, że każdy odczuwa taki stan na co dzień, ale nie po każdym to widać.
1. owsianka z masłem orzechowym i dżemem
2. bułka z dynią, cienka warstwa masła, swojska wędlina i kawałek swojskiej kiełbasy
3. chyba zjem burgera, żeby się trochę pocieszyć, chociaż jest jeszcze do zjedzenia kapuśniak.
Powrót do codzienności to bycie w domu po 17... Może zrobię chociaż jakiś krótki spacer z psem i 40min rowerka. Sprzątaliśmy pół dnia w poniedziałek, do jedzenia są resztki, więc chociaż od tego mam spokój.