No cóż, waga jak w poniedziałek, bywa i tak. Zobaczymy co pokaże za parę dni. :) Redukcja to maraton, a nie sprint.
Wczoraj jeszcze zjadłam 10 pierogów ze szpinakiem i duże jabłko. Wróciłam a córką znowu o 17, ale wchodzę, a chata na błysk. Potem mąż zajął się jeszcze młodą, a ja pokręciłam na rowerku 40 min. Więc jak już usnęła o 21, to miałam jeszcze godzinkę na czytanie. Takie dni lubię. :) Pałki zrobiłam i mamy obiad na dwa dni, więc dziś też będzie bez pośpiechu. A w weekend szkoła online więc jak to mawia młoda "nudaaaaaa".
Menu na dziś:
- owsianka w słoiku po maśle orzechowym (uwielbiam takie końcówki)
- bułka ziarnella, 100gr łososia wędzonego
- 2 pałki, garść frytek, buraczki
Już widzę po pogodzie, że znowu będzie plac zabaw + zakupy, to akurat obiadokolacja.