Wczoraj podjadłam trochę orzeszków, ale w sumie spoko, bo miałam niską kalorykę do wieczora.
Jeszcze się nie zrobiło ciepło, a znów mam problem z sąsiadami, którzy nikogo nie szanują. Koszenie - o każdej porze dnia i nocy, muzyka to samo, pies wypuszczany od 21 szczekający calutką noc. Nie ma na takich siły... Mąż śpi po nocce, a tu dudnienie na full.
Dziś nie wiem, jak potoczy się mój dietetyczny plan dnia, ale na pewno nie popłynę, bo motywacja dalej trzyma. :)
Narazie na śniadanie:
- jajecznica z dwóch jaj, 30gr boczku, cebulki + pół bułki ziarnelli z masłem i pomidorem