Dziś tak około 9.30 wyrwałam z młodą na spacer, ale to był błąd, bo tak po 10 godzinie słońce zaczęło tak piec, że ledwo doczłapałam się do mamy , bo miałam do niej minimalnie bliżej. Suma sumarm spacer trwał okolo 1.5 godziny. Dotego musze zaliczyć swoj marsz do domu po samochód( młoda została u mamy , bo już nie ciągłam ją w ten skwar). Wiec ogólnie przespacerowałam jakieś 2 godzinki.
Dziś zjedzone:
Śniadanie: otręby owsiane ( 3 łyżki) szklanka mleka i pół banana. Taka zupka mleczna .
Śniadanie2: kawa inka z mlekiem
Obiad: rożek Algidy ala michalek
Podwieczorek: kawa inka z mlekiem i z 8 kruchych kakaowych ciastek dziurawych po środku.
Kolacja: 6 truskawek.
Nie zachwyciłam menu, byłam w rozjazdach i do domu zajechałam dopiero o 20h.
Ćwiczenia na szczęście wykonane z samego rana jeszcze przed spacerem. :)
Pora spać, bo jutro trzeba wstać. ;)
justagg
4 czerwca 2019, 09:56Ciezko trzymac diete w rozjazdach ale trzeba sie jakos ratować;)
Gosia288
4 czerwca 2019, 22:37Pod tym względem muszę się troszkę ogarnąć. :)