Za dużo nie będę się rozpisywać , bo dzisiejszy dzień to na razie jeden z nagorszych w moim życiu.
Weeken minął szybko i intensywnie. Nie było ćwiczeń ale za to były spacery. A w niedziele po poludniu jeszcze posiedzenie u teściowej. Ale było grzecznie jedynie co wpadło to kawka 3 w 1 i malutki kawalek serniczka na zimno.
A dziś po prostu armagedon. I z gory proszę abyscie mnie nie osądzały ale muszę się gdzieś wyżalić , bo mnie rozniesie i broń boże się nie usprawiedliwiam, bo to tylko moja wina i nieuwaga.
Rano starszą wywiozłam jak zwykle do przedszkola, męża wyprawiłam do pracy a młodą nakarmilam i sie trochę pobawilam. Potem stwierdziłam że idziemy na spacer wiec zaczęłam szykowac caly arsenał. Pod koniec młodą wsadziłam do chodaka aby wyjąć wózek z auta a ona żeby w tym czasie nie zawedrowala mi na schody. Wozek wyjety torba spakowana wiec jeszcze tylko do WC i mozemy isć. Jak wchodzilam mloda juz w chodaku stała przy drzwiach wejsciowych. Więc ją trochę odepchnełam i zamknęłam drzwi bynajmniej mi się zdawalo ze je zamknęlam bo czasem odbijają i się nie zamykaja. Wiec ja pendem do łazienki. Siedze i nagle słyszę płacz mojej córki. Zrywam sie biegnę a glosem a ona leży na ziemi w chodaku. Drzwi sie jednak nie zamkneły a ona zleciała ze schodów(5szt) na zewnątrz. Prawdopodobnie uderzyła głową o schodek szchody nie wiem nie widziałam. Obecnie jesteśmy na sorze na obserwacji. Miała porobione usg ciemiączka, guza na czole oraz rendgen glowy i klatki piersiowej oraz badanie oczu. Niby wszystko ok. Ma niewielkiego krwiaka i żadnych peknięć nie swierdzono. Choc guza ma solidnego i lekkie odrapania. A teraz jestesmy jeszcze na obserwacji czy przypadkiem nie doznala wstrzasu. Jezeli nic sie nie wydarzy mają nas na wieczór wypisać. Chociaz nie wiem czy nie byłoby lepiej jak bysmy zostali do jutra. Jestem zalamana z bezsilnosci i swojej glupoty. K..wa zawsze ją wypychałam z tego przedsionka do korytarza i zamykałam drzwi i jeden raz tego nie zrobilam i tak to do jasnej ciasnej sie musiało skonczyć.
Za cholerę nie mogę sobie darowac że dodatkowo nie sprawdzilam tych drzwi albo ze nie wyprowadziłam jej z przedsionka do korytarza i nie zamknęłam kolejnych drzwi. No nie daruje sobie jesli cos jej bedzie. Poza tym nie muszę opisywać szczegolowo rozmowy z moim meżem przez telefon jesli mozna to nazwać rozmową.
Niech to szlak............i tak wyjscie na spacer zakonczylo się szpitalem.
Chyba w tym wypadku wiadomo co z dietą i cwiczeniami.
Oby nic jej nie było.
Ps. Przepraszam za odnośniki ale w szpitalu nie mam gdzie sie wykrzyczeć i na razie zalewam sie łzami żeby spuscić z siebie ciśnienie.
elziwa
28 maja 2019, 12:17Niestety takie sytuacje sa wpisane w zycie matki ...niestety :( Nie obwiniaj juz sie bo to ci nic nie da , tylko popadniesz w gorsze samopoczucie i zaczniesz sobie zarzucac ze jestes zla mama. Nic bardziej mylnego...na pewno jestes swietna mama !!!!!!! a maz nie powinien tak reagowac tylko cie w tej sytuacji wspierac bo opieka nad 2 dzieci to jest wyczyn ktorego wielu mezczyzn nie rozumie pomimo tego ze sa swietnymi ojcami czy mezami.Niestety z dziecmu jest tak ze trzeba miec oczy do okola glowy :) I nie chce cie martwic ale na pewno bedzie jeszcze nie jeden guz na glowie :))) Na szczescie wszysytko sie dobrze skonczylo i z tego sie trzeba cieszyc i nikt nie ma prawa cie oceniac !!!!! Ja tez jestem mama 3 dzieci i wiem co to strach i obawa o dziecko. Trzymajcie sie dzielnie , glowa do gory , jestem z Toba :)))
healthier_better
28 maja 2019, 12:02Ważne, że nic poważniejszego się nie stało. Mam chrześniaka, który ledwie co zaczął chodzić i z oczu nie można go spuścić dosłownie, a guzów już miał co nie miara :) Trzeba pilnować jak oczka w głowie. Nie obwiniaj się za to, to był wypadek, dużo zdrówka dla Was!
onserwuje_inspiruje
28 maja 2019, 10:02Wypadki się zdarzają w KAŻDEJ rodzinie- większe lub mniejsze i ci co sprawują opiekę nad dzieckiem dobrze to wiedzą jak łatwo o nie. W takich sytuacjach najwięcej zwykle gadają ci co zajmują się dziećmi doraźnie, także nie przejmuj się mężem- pewnie emocje i stres nim kierują. Jesteś najlepszą mamą dla swoich córek i taki wypadek tego nie zmieni! Będzie dobrze!
justagg
27 maja 2019, 20:11Bidulko bardzo Ci współczuję. Jestes cudowną mamą a to byl wypadek, ktory mogl zdarzyc sie kazdemu. Przytulam
Majkkaa4
27 maja 2019, 18:57spokojnie, dzieci tak mają, że czasem jest awaria. Badania są, wszytsko ok, nie obwiniaj się. Też jestem mamą
iness7776
27 maja 2019, 18:35Całe szczęście, ze porobili Małej badania. Nie wyrzucaj sobie, bo świetnie ogarniasz dzieci i dom. Ale chwila nieuwagi i tak się zdarza. Oby skończyło się tylko guzem. Chyba Mąż nie miał do Ciebie pretensji?? Trzymaj się mocno!!!
mokusia13
27 maja 2019, 18:24Gosia doskonale Cię rozumiem bo też mam malucha i wystarczy że raz czegoś nie dopilnuje i jest siniak albo guz. Nie wyrzucaj sobie już. Stało się. Najważniejsze że badania dobrze. Silna masz dziewczynke! Będzie dobrze!