tak, że przyjdzie po mnie... depresja, rezygnacja, dołek, rozpacz, przygnębienie. I mnie pochłoną...Tego się obawiam, żebym się nie poddała w tej walce o kilogramy, bo wrócę do punktu wyjścia, Nie chcę użalać się nad sobą, chcę walczyć, dla siebie
Nie mogę patrzeć na siebie, na serio, w rodzinie wszyscy się już przyzwyczaili, że jestem gruba zawsze, mam wrażenie, że patrzą na mnie z politowaniem.Dlatego muszę dać z siebie wszystko. W pracy, której nie lubię - kolejny awans mi się szykuje, będę zarządzać zespołem - i muszę wyglądać jakoś lepiej, muszę dobrze się czuć, muszę być pewna siebie. Więc walczę o każde kilogramy.
U taty na imieninach trochę zjadłam i już mam depresję...waga pokazuje trochę więcej niż w piątek
Jutro i we wtorek pracuję z domu, ponieważ 1 listopada zawsze pracujemy,tak jest w tych finansach, ale jak jestem w domu to dietę trzymam.
Jaki będzie poniedziałek? Nie wiem, z moim pseudo facetem - odpoczywamy od siebie, ja w sumie niby chciałam, a teraz się frustruję, że on się nie odzywa i jemu jest tak dobrze więc się martwię, żebym którejś butelki wina nie otworzyła....
zlotowlosaaa
31 października 2016, 17:04Trzymam kciuki za Ciebie:) mocno:)
Ghiaciata
31 października 2016, 21:26dzięki, teraz walczę o 72 kg:)
mbgrubasek93
30 października 2016, 22:02Glowa do gory kochana nie ma co sie zalamywac.... Zycze ci aby wszystko ci sie ulozylo ...
Ghiaciata
31 października 2016, 16:48dzięki wielkie, dzisiaj jedzenie dobrze mi wyszło, tylko to, co w przepisie:)