Uciekłam sobie na samotny urlop (potrzebuję ładowania baterii w samotności, kocham to). Moja rodzinka częściowo została w domu - oni nie lubią wyjazdów. Młodsza na obozie. A ja w lesie. Chodzę sobie codziennie na długie wyprawy (wczoraj na przykład 30 km), czasem krótsze, nadal biegam 3 razy w tygodniu i 3 razy mam trening ogólnorozwojowy. Do lasu chodzę na jagody (u nas mówi się borówki), leśne maliny. Po górkach. Komarów nie ma. Kleszcze niby są, ale jakoś mało mną zainteresowane. Najbardziej uciążliwe są strzyżaki sarnie i końskie muchy (jusznice deszczowe) - jedna mnie użarła w podstawę kciuka. Paskudne bydlaki. Mugga daje radę, ale nie zawsze pamiętam, żeby się spryskać. No a na strzyżaki nic nie działa. Podobno dziegieć - i nawet kupiłam, ale zapomniałam wziąć z domu. No to nie mam i muszę te wredoty wyciągać z włosów, oczu, ubrań itd.
Chodzę potwornie późno spać. Koło 2-3. Ale śpię te przepisowe 7 godzin.
Codziennie coś tam maluję, po odrobinie. Kończę chabry bławatki i zaczęłam kolejny obraz, na razie tło. Będzie schło kilka dni, albo tydzień. Jeszcze tydzień tu będę, więc może uda się go namalować. Póki co spróbuję farbek wodnych.
Jem co mam, testuję sobie nowe przepisy. Zrobiłam sernik bez cukru, ale prawie cały zamroziłam, bo jakoś nie mam ochoty. Dzisiaj zrobiłam lody. Prawdziwe, pyszne, tylko zamiast cukru dałam syrop klonowy i nawrzucałam całych połówek orzechów włoskich. Wyszło kilka pojemniczków. Smakowo są mega. Zobaczymy, jakie będą jak całkiem zamarzną. No więc jem to wszystko, słodycze też. Ale nie jem pieczywa, bo nie ma tu dobrego.
beaataa
18 lipca 2022, 07:19Mnie podczas czerwcowych kajaków na Krutyni ugryzło kilkanaście kleszczy. Rekord życia :( A mugi nie używałam, bo komarów nie było, Nauczka.
kasiaa.kasiaa
18 lipca 2022, 06:49Samotny urlop też może być udany. Ja bym na taki wybrała się na Mazury 😊