Jak zapowiadałem - tak w końcu zrobiłem. Na razie byłem na trzech treningach. Wczoraj dodatkowo po treningu karate pobiegłem moje standardowe 8 km.
Jak na razie wnioski następujące:
- kondycyjnie jestem lepszy od większości ćwiczących
- mięśnie brzucha (moje) - słabe, trzeba ćwiczyć
- rozciąganie - słabo, ale przyda się do biegania
- karate - będzie ciężko, brak mi koordynacji ruchowej
- elementy walki i samoobrony - nie podoba mi się - ale może być przydatne.
- "duch karate" - te wszystkie ukłony i rytuały. Troche mnie śmieszy. Raczej nie powinienem tego okazywać - mógłbym urazić współćwiczących i trenera/mistrza (sensei).
W efekcie od przyszłego tygodnia zaczynam uczęszczać regularnie. Trzeba będzie uważać w tygodniu "przed biegiem" aby nie było kontuzji. Chyba lepsze by były dla mnie zajęcia z aerobiku. To znaczy - byłyby lepsze jako uzupełnienie biegania. Tylko w żaden sposób nie wytrzymałbym tego nerwowo..
arancza
9 lutego 2010, 14:20oj napisze jeszcze pod starym watkiem moj mąż powienien brac przykład z ciebie i zacząć sie ruszać , ale twirdzi ze czeka na ocieplenie klimatu wtedy przesiedzie sie z auta na dwukołówke czekam i doczekac sie nie moge :)
arancza
28 stycznia 2010, 12:31ja polecam takie cwiczenia aerobikowe jakis czas temu cwiczylam w grupie 2 razy w tygodniu polecam ciekawi mnie tylko czego bys tego nie wytrzymał?? jakoś śmiesznie mi sie skojarzylo z moim mężem ktory mowi ze tyle bab na raz jest nie do przejścia:)