Hej!
Z przyjemnością donoszę, że udało mi się poćwiczyć na wczorajszym judo mimo przeziębieniowego przeziębienia. Ból gardła opanowałam, ale nadal mam zawalone zatoki, a z nosa cieknie mi jak woda z kranu. Właśnie zaaplikowałam sobie dwie polopirynki i lecę spać.
Jutro po zajęciach jadę do Narzeczonego, podróż długa bo ponad 500km. Biorę laptopa do samochodu to może trochę uda mi się popracować. W każdym razie jeszcze nie jestem spakowana, zupełnie nie wiem co wziąć, bo ma być gorąco, a później zimno i deszczowo. Do tego zaliczamy jedną oficjalną imprezę - po prostu nie wiem jak te wszystkie zmiany ciuchów i butów zmieścić w jednej walizeczce, gdzie miał wejść jeszcze lapek i kosmetyczka :|
Dzisiaj zrezygnowałam z dalszego pakowania, pomyślałam, że jak spakuję się na żywioł to wyjdzie lepiej.
Obym jakoś się spakowała, dotarła na miejsce, zdążyła trochę popracować i żebym miała trochę siły na wieczór :) jedyna pociecha jest taka, że w końcu będę mogła Go przytulić!
kamea87
21 marca 2014, 02:37Milego wyjazdu zycze, zwl. ze doskonale wiem, co oznacza zwiazek na odleglosc (przy czym u mnie to jest az 1200 km).