Tak widze, ze nauczyła mnie vitalia, vitamotywacja i cały zestaw tyle, ze mam 65,1, co naprawdę mnie cieszy i wspiera, tylko nie umiem tego przeżyć, bo ledwie żyję po wczorajszych awanturach domowych. I ciesze się, ze nie rzuciłam się na jedzenie - inna rzecz, ze wielkich okazji i zachęt nie miałam, ale nie tak dawno poszłabym do czekoladek domowych ...
wpisze sobie cos z mych danych na pociechę, bo mi mokro
19.11.2014 ważyłam 74 (co i tak schudłam przed zaczęciem v z 74,7) , dziś 65,1, schudłam jeśli umiem się skupić 9, 6 to cos się udało prawda
tyle na razie, życzliwym się polecam, bo jakos ciężko bardzo - co pewnie wiele pań zna równie dobrze...
Magdalenananie
5 lutego 2015, 16:20Brawa za wytrzymałość. Ja ostatnio w chwilach ostrego napięcia nie miałam tyle samozaparcia i rzucałam się na jedzenie , jak niedźwiedź po śnie zimowym. Gratuluję takiego spadku.
Florentinaa
5 lutego 2015, 22:28oj bardzo dzięki. jakos ostatnio dziwne fazy przechodzę ale jeszcze sie trzymam...
Magdalenananie
5 lutego 2015, 22:39No i się trzymaj ! Nie dawaj za wygraną !
EwaFit
3 lutego 2015, 09:54Gratuluję takiego spadku. W domu czasem różnie bywa...sama to znam. Samo życie, ehh... ale po burzy zawsze wychodzi słońce...
Florentinaa
4 lutego 2015, 08:48Dziękuję - próbuje sie tym wspierać bo rzeczywiscie inaczej wyglądam. Czuję sie inaczej. Jakoś to słońce muszę sobie jeszcze wypracować..
kamci.a
3 lutego 2015, 09:37Czasem i najbliżsi dają niezłe do wiwatu. Taki ich urok. a takiego sukcesu nie warto zaprzepaścić w imię złego samopoczucia :)
Florentinaa
4 lutego 2015, 08:41No wlasnie widze jak bardzo tyłam przeżywając czyjeś zachowanie.....;(((
karolinaczaplinski
3 lutego 2015, 09:15no super tylko brac z ciebie przyklad!!!
Florentinaa
4 lutego 2015, 08:41Oj, Karolino. Mam wrazenie ze nalezy robic wszystko odwrotnie niz ja... Choc naprawde ciesze sie ze wróciłam do wagi sprzed iluś lat. To rzeczywiscie warto, coś pozytywnego widze
alicja205
3 lutego 2015, 08:40Tak własnie czuję w Twoim poście, że ciężko bardzo.. To pewnie marne pocieszenie, ale jutro będzie lepiej... bo musi. Wybierz się na długi spacer, to odstresowuje, wiem coś o tym.. A sukces odniosłas naprawdę duzy.. prawie 10 kilo! Nie każdy ma tyle konsekwencji i samozaparcia. Brawo :)
Florentinaa
4 lutego 2015, 08:40Alicjo, bardzo poczułam sie podparta - spacer mnie wzmocnił. Dzis lepiej, zaczynam załatwiac coś sama, zamiast znosić konsekwencje ze ktos nie załatwia tego, co sam nabroił i wrzeszczy