Czas na punkt 11. Czy moi rodzice wiedzą o odchudzaniu? Tak. Czy się przejmują? Nie. Ale pewnie się cieszą, że jestem szczęśliwa.
W moim otoczeniu wszyscy są już przyzwyczajenie do permanentnego stanu odchudzania. Nawet moje dzieci wiedzą od zawsze, że mama się odchudza, bo jest gruba i nie je słodyczy:)
Oczywiście nadal 78,3 - waga ma mnie i moje odchudzanie w nosie. Rano: 2 x kawa, śniadanie, Skalpel, prysznic, jabłko i już mogę z Wami popiasć przy wodzie mineralnej :0 Po Chodakowskiej zawsze mam przejściowo - 0,5 kg ( nieźle się wypocę). Po południu skoczę jeszcze na godzinkę na basen.
No nie wiem, może ten mój organizm potrzebuje trochę czasu, żeby oswoić się z tą wagą - 10%, a potem znów w krótkim czasie uda mi się stracić następne 10%. Marzenia... Wiem, ale muszę się czymś pocieszać, bo waga mnie frustruje. I wiem, że zdrowy tryb życia, i że cellulit mniejszy itd. Ale ja chcę ważyć mniej. I to nie jak rozkapryszony dzieciak, tylko naprawdę ciężko na to pracuję, a efektu nie widać i boli mnie ta niesprawiedliwość losu.
Ale Wam marudzę.
Przepraszam.
Powodzenia dla nas wszystkich :)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
kauneus
11 czerwca 2013, 00:44bo najwazniejsze jest to by robic wszytsko z glową! :) aktywnośc to podstawa wszytskigo :) a co do ważenia t rób to raz w tygodnku max albo wiesz co, wyrzuć ją i weź centymetr :) sama tak zrobiłam i ważę się w sumie dwa razy w miesiacu :)