Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 19719
Komentarzy: 238
Założony: 26 czerwca 2014
Ostatni wpis: 4 maja 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
figurowa_kobieta

kobieta, 38 lat, Kraków

167 cm, 86.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

4 maja 2024 , Komentarze (16)

Nie mam pretensji do wszechświata, bo przyczyną tego był/było/była:

- brak regularnego ruchu

- brak pohamowania w jedzeniu słodyczy (nawet 2000 kcl dziennie samych słodyczy)

- siedząca praca (od 3,5 roku jestem na zdalnej, jak ją zaczynałam ważyłam 75 kg)

- zero chęci do życia i aktywności (związane z epizodem depresyjnym)

- brak radości z czegokolwiek

- regulowanie emocji poprzez słodycze, sen, łzy


Nie powiem, że mój stosunek do jedzenia i sportu był zdrowy kiedy ważyłam około 60 kg, bo nie był. Wtedy też miałam wyrzuty sumienia kiedy zjadałam za dużo słodyczy itp., ale czerpałam więcej radości z życia: spotkania towarzyskie, dobry związek (nikt mnie oceniał, nie opieprzał za głupoty itp.), sport rekreacyjny typu rower. Mogę powiedzieć, że małżeństwo i zmiana kraju źle na mnie wpłynęły, ale to tylko jakieś 20% przyczyn mojego tycia, które trwa około 5 lat. Mam najbardziej żal do siebie, że nie potrafiłam tego zatrzymać i nie chcę się tłumaczyć, że zajadałam się wieczorami słodyczami, bo mąż zły i życie złe. Zajadałam się, bo to ja nie potrafiłam ogarnąć tego co dzieje się wokół mnie, było dla mnie wszystkiego za dużo i nie potrafiłam temu sprostać. Niestety należę do osób, które przejmują się każdą złośliwą uwagą itp., ale chyba najgorsze we mnie jest to, że nie reaguję! Ktoś mnie zarzuca nowymi obowiązkami - ja siedzę cicho, ktoś przekracza moją granicę sarkazmem - ja siedzę cicho. Wszystko idzie “do środka”, złość na tę osobę i na siebie samą, bo nie zareagowałam. W ogóle nie radziłam sobie z emocjami, zajadałam je, wypłakiwałam, przesypiałam itp. Ale wiecie co? Ja nie wiem czy ja wrócę kiedykolwiek do tych 62 kg…nie wiem czy to możliwe, nie wiem czy chcę…nie wiem czy chcę wyjść z tej skorupy, którą jest teraz dla mnie ten tłuszcz. To jakby moja zbroja. I wreszcie: nie wiem czy potrafię zrezygnować z regulatora moich emocji, czyli słodyczy…

17 marca 2024 , Komentarze (9)

W minionym tygodniu udzielono nam rozwodu. Jak się czuję? Chyba dobrze, bo nie jesteśmy ze sobą prawie rok, na rozwód czekaliśmy 4 miesiące od dnia złożenia wszystkich potrzebnych dokumentów, więc to takie oficjalne zamknięcie i być może rozpoczęcie czegoś nowego. Hmmm tylko czego? Zawsze myślałam, że każdy początek czegoś nowego=nowa ja. Niestety to byłam tylko stara ja w nowym miejscu, stara ja ze swoimi problemami i “demonami”, które podróżowały razem ze mną. Naiwnie myślałam, że nowe rozdanie to jest to, a to tylko gówno prawda.

3 marca 2024 , Komentarze (9)

Co się wydarzyło przez ten czas?

- mój prawie 8-letni związek, o którym tu pisałam rozpadł się

- szybko potem wyszłam za mąż za innego, zmieniłam kraj i rozwodzę się w tym roku

- przez te lata przytyłam 25 kg (teraz na liczniku 86)

- zaliczyłam depresję, terapię grupową na oddziale dziennym i nadal jestem w psychoanalizie prywatnie

- walczę o siebie

- kiedy czytam wpisy z 2015 roku to jakbym czytała wpisy obcej osoby


13 czerwca 2016 , Komentarze (7)

Trzymam się siłowni, postanowień, w miarę zdrowej diety (takie MŻ, bo nie liczę makro) i jestem zadowolona. Ostatnio miałam stresujący czas, ale za to pary w rękach za dwoje. Teraz jest już lepiej, bo znowu śpię całą noc, bez gonitwy myśli co 2h :)

A z takich nowości to wykupiłam sobie zabieg ultradźwiękiem pt. "liposukcja bez skalpela" na bryczesy, bo nieważne ile bym ważyła zawsze będą dziwnie odstawać, szczególnie ten prawy z jakąś dziurą :< no i może podziała na cellulit na tyłku. Jutro drugi zabieg, trwa ok. 1h, razem będzie 6 zabiegów. Tak się rozpieściłam, a co! Nigdy nawet na regulowaniu brwi nie byłam, a tu proszę z grubej rury pojechałam :PP

28 kwietnia 2016 , Komentarze (2)

Wydaje mi się, że odkąd chodzę na siłownię moje życie to ciągła bieganina, ale lubię to uczucie, bo mam świadomość tego, że wyciskam je jak cytrynę :) Czy w ciele zaszły jakieś zmiany? Minus niecały cm w udzie, pupa jakby krąglejsza, po 2 tyg brzuch się zmienił, ale z dietą jako tako, bo może nie jem super zdrowo, ale nawet jak zjem kawałek czekolady albo zjem hamburgera (taki robiony, a nie z maka)+ piwo to wszystko mieści się w wyznaczonych kcal. Ciężko mówić o jakiś zmianach po 40 dniach na siłce (2 dni treningu, przerwa, 2 dni treningu itd.), tego nie robi się w tygodnie, a w m-ce i lata.

Z innych dziedzin to polubiłam robienie hybryd <3 to było dla mnie wielkie wyzwanie, bo rzadko, poza kolorem french manicure, palowałam paznokcie. No i ich wygląd poprawia się, nawet coś tam zapuszczam, to pewnie bardziej dzięki suplementacji.

20 marca 2016 , Komentarze (8)

Od czwartku chodzę na siłownię, jest super! Czuję każdy mięsień, mam zakwasy, ale wiem, że to działa! Dzisiaj i jutro rest, a potem od wtorku do piątku/soboty znowu daję z siebie wszystko. Niczym się nie przejmuję, sapaniem, krzywieniem się, robię swoje. Miejsca jest mało, ale to motywuje to przełamania się i wejścia między 10 chłopa żeby zrobić coś hantlami czy sztangą. Mam nadzieję, że za 3 miesiące pochwalę się tutaj fajnymi fotkami :)


14 marca 2016 , Komentarze (4)

Trochę mnie nie było. Latałam do Irlandii (mój pierwszy lot w życiu!) i jakoś przekonałam się, że nie chcę tam żyć. W celach wycieczkowych jak najbardziej, bo jest co zwiedzać, no i morze (zakochany)ale z pracą nie jest tam tak wcale super, a iść do pracy na farmę i liczyć, że kiedyś nauczę się na tyle angielskiego żeby pójśc do sklepu albo biura, marzenie ściętej głowy. Rodzina mojego faceta, u której on mieszka, daje sobie radę, bo są we dwoje, ale osobno przy ich zarobkach zostałoby "życie po studencku/", czyli wynajmowanie pokoju. Szczerze to bardziej doceniłam swoje życie tutaj, swoją pracę, własne mieszkanie itp. Ale za 1,5 miesiąca znowu tam lecę na 2 tygodnie :D

Od jakiegoś czasu zastanawiam się czy nie zacząć chodzić na siłownię :? W domu jest szybciej i wygodniej, ale czuję się ograniczona. Mój brat cioteczny jest trenerem i ma własną małą, klimatyczną siłownię, ok. 20-25 min jazdy autobusem ode mnie, pomógłby mi na początku, bo co tu dużo kryć, nie znam się na tych maszynach. Z jedzeniem też kiepsko, pofolgowałam sobie, ale czas przystopować, bo zima to piękna pora roku - można schować się za długim płaszczem, a zaraz wiosna i chcąc nie chcąc trzeba się odsłonić ;)

A z takich babskich spraw, kupiłam sobie sprzęcior do hybryd i jestem bardzo zadowolona. Muszę tylko popracować nad stanem swoich paznokci, rozdwajają się i na takich paznokciach hybryda wytrzymuje ok. tydzień (odchodzi lakier). Kupiłam tran, cynk (niby pomagają, zobaczymy).

16 stycznia 2016 , Komentarze (7)

Zaraz ruszam w całonocne tango! (alkohol) Na dworze jest pięknie! Spacer i bieganie po zaspach zaliczone ;) Złota myśl na dziś to bezcenne rady dla każdej kobiety!

13 stycznia 2016 , Komentarze (11)

Zaraz zabieram się za sprzątanie, dopiero wróciłam z robo, a jutro odwiedzają mnie psiapsióły z pracy. Cały dzień minie na piciu winka i oglądaniu filmów :)

Ś: 8:30 2 kanapki z pieczonym schabem, kawa

II Ś: 11:00 omlet z 3 jaj z dżemorem

O: 13:30 filet z indyka, ziemniaki, buraczki

P: 17:00 5 mandarynek, 1 suszone jablko, galaretka, cappucino

K: 20:00 6 plastrów chudego twarogu z miodem, kawa inka

Coś za słodko, ale przynajmniej widzę porażkę czarno na białym :p

Czasem zaglądam na fp Beaty Pawlikowskiej i bardzo mądrze mówi, ale nie wszystko mogę odnieść do życia codziennego, bo ciężko nie przejmować się różnymi przyziemnymi sprawami np. dzisiaj wkurzył mnie przemądrzały babsztyl w pracy i myślę sobieweź tu kochaj cały świat. Nie mniej jednak lubię jej "żółte kartki".

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.