Dzisiaj rano waga pokazała 104,7 kg! Czyli spadło już prawie 6 kg, a odchudzam się dopiero 12 dni :D.
Wczoraj na śniadanie była mała sałatka z kurczakiem, na obiad wieprzowina i kluski śląskie (niedziela - jedzenie u teściów... musiałem zjeść pół porcji i resztę oddać, żeby nie wpychać niepotrzebnych kalorii). Potem był rower (szybkie 27 km i 1300 kcal poszło), potem parę frytek po 18:30 i na kolację koło 21 jogurt. Spać poszedłem po północy, więc ostatni posiłek był co najmniej 3h przed snem.
Dzisiaj spróbuję również uskutecznić rower, a poza tym dalej oszczędne jedzenie. Do piątku chciałbym zejść poniżej 103 - tym bardziej, że szykuje mi się wyjazd na parę dni, podczas którego utrzymanie diety może być po prostu niepraktyczne i niemożliwe...
filipAA
10 września 2018, 12:06No to ładnie idziesz do przodu. Życzę Ci spadku wagi na urlopie lub samego utrzymania jej.