Dzisiaj waga pokazała 105,2 kg - czyli lekko w górę.
Wczoraj nie było ćwiczeń, nie było roweru (deszcz cały praktycznie dzień :/) - no i odrobinę "normalne" jedzenie u moich rodziców (chociaż obiad był na parze, a kolacja to lekka zupa).
Mimo wszystko - organizm zatrzymał sobie z tego jedzenia ile tylko mógł ;). Muszę się tego pozbyć dzisiaj, więc może jakiś basen uskutecznię albo... rower w deszczu jednak. W każdym razie spadki się chwilowo zatrzymały. Spodziewałem się tego nawet parę dni temu, więc nie ma tragedii - przetrzymać i organizm "puści" - zawsze tak jest. Za dzień-dwa powinno zacząć znowu lecieć w fajnym tempie :).