A czemu na poważnie?
Po pierwsze: dobiłem do 108kg.
Po drugie: musiałem kupić nowe spodnie, w większość starych się nie mieściłem. Teraz noszę rozmiar 38/32
Po trzecie: zaczęła boleć wątroba... dzisiaj zrobiłem badania krwi i okazało się, że niezdrowa dieta + alkohol doprowadziły u mnie do popsucia wyników prób wątrobowych (bilirubina podwyższona o 20% w stosunku do max tj. do poziomu 1.49mg/dl (norma 0.3 - 1.2), choć do żółtaczki jeszcze daleko, na szczęście; GGTP podwyższone o 30% w stosunku do max tj. do poziomu 71, przy tym norma to 0), podwyższonego cholesterolu (całkowity u mnie na poziomie 263, przy górnej granicy normy 199) - innymi słowy czas najwyższy na zmiany.
Waga startowa 108kg - docelowa poniżej 80kg.
Czas, jaki sobie daję: 4 miesiące (dla mnie realistyczne, pod warunkiem, że lekarz nie zabroni - wizyta u internisty jutro...)
Ze startowych 108kg w ciągu ostatnich 5 dni (bo stan 108 podawany jest na czwartek 18.02.2016) do dzisiaj dobiłem do 104 z małym haczykiem.
Teraz nie dość, że dieta wspomagająca regenerację wątroby należy do lekkich, beztłuszczowych i generalnie rzecz biorąc - zdrowych - to jeszcze 5 dni temu zatrucie pokarmowe doprowadziło u mnie do pokochania sucharków, biszkoptów i suchych bułek ;). Dzięki temu, poza warzywami gotowanymi na parze i ostrożnie dobieranymi produktami zgodnie z listą "wolno / nie wolno jeść przy chorej wątrobie" mam zamiar szybko gubić masę, a po spadnięciu w okolice poniżej 100 rozpoczęcie budowania dodatkowej masy mięśniowej (trochę mi jej pozostało po treningach sprzed lat, nawet sporo :), ale trzeba porzeźbić).
Co więcej, myślę, że za parę dni zacznę się trochę ruszać - najpierw rowerek, później, gdy zejdę poniżej 100kg wznawiam bieganie. W międzyczasie pewnie basen.
Trzymajcie kciuki!
PS. Jeśli któraś/któryś z Was myśli, że niezdrowo się żywiąc i do tego pijąc sporo alkoholu (nawet, jeśli nie ma się z nim "problemu", jak ja) nie doprowadzi się do uszkodzenia wątroby, to obawiam się, że może się mylić. Ja myślałem, że moja wątroba jest pancerna, a tu zaczęło pobolewać... Jeszcze parę/paręnaście takich miesięcy i mogłoby skończyć się na zwłóknieniu wątroby, stłuszczeniu i na szukaniu dawcy nowego organu (którego bym nie znalazł jako osoba o powyższym stylu życia).
Fatix
24 lutego 2016, 15:04Dzięki wszystkim za komentarze. Lekarz stwierdził po zobaczeniu moich wyników, że nie jest źle - często widuje dużo gorsze wyniki a fakt, że ja się opamiętałem przy pierwszym pobolewaniu to już dobry znak. Mogę chudnąć w swoim tempie, tylko stosując dietę (na razie całkiem dobrze idzie), oczywiście zero alkoholu i silnych leków (akurat, jak wspominałem, popijałem sporo piwa, prawie codziennie, ale na szczęście nie mam żadnych problemów z tym, by tego nie robić; nie ciągnie mnie w ogóle, co nie zmienia faktu, że za dużo tego w ostatnich miesiącach było...). Tak czy inaczej - za jakieś 2 tygodnie pewnie badania kontrolne, czy coś się wyniki powoli odrobinę chociaż ruszyły + chudniemy.
pozytwnajola
23 lutego 2016, 00:24Nie Ty jeden żyjesz w bajce.... niestety tyłek nam nie rośnie od myślenia. Wszystko ma swoją cenę ... takie życiowe coś za coś.
pozytwnajola
23 lutego 2016, 00:25Aaaaa no to powodzenia! Plan masz ciekawy!
Cevilla
22 lutego 2016, 23:41dobrze, że jesteś świadomy problemu. Trzymam kciuki i powodzenia.
BettyBoop89
22 lutego 2016, 22:58ah chyba też powinnam zrobić badania... wątrobowe może z ciekawości, bo nie boli, nie piję i w sumie nie jadłam aż tak źle, ale warto wiedzieć co tam w środku się dzieje. Trzymam kciuki, żeby wszystko Ci się udało i wątroba więcej się nie skarżyła ;)