Masy nie przybyło ;), ale spadku także nie ma.
Nadal 98.2.
Zobaczymy w niedzielę - bo sobota zaczęła się świątecznym śniadaniem u teściów (oszczędzałem się).
Oczywiście alkoholu zero i chyba dzisiaj nawet spróbuję z godzinkę na rowerku przed TV popedałować.
Generalnie plan jest taki, że codziennie rano albo basen, albo bieganie. Jak dobiję do 10km w max godzinę to zacznę intensyfikować moje treningi - zrobię wszystko, żeby do wakacji żona nie wstydziła się ze mną wyjść na plażę;)
aska1277
5 kwietnia 2015, 15:51Powodzenia :)