Wczorajszy plan dnia:
- bieżnia 3km (mało, wiem, ale bolały mnie nogi ;) )
- sauna
- dieta (choć specyficzna, bo jadłem o 23 płatki fitella z mlekiem - głód mi się włączył, więc uznałem, że lepsze płatki niż kłaść się spać na głodnego...)
W każdym razie, być może dzisiaj jest ten dzień, kiedy po chwilowym zastoju organizm znowu zacznie spalać tłuszcze.
Dzisiejszy plan:
- siłownia + bieżnia
- dieta
Ciekawe, czy do końca tygodnia zejdę do 90kg?
Fatix
24 stycznia 2012, 11:27sauna chyba wcale nie odchudza - chodzę na nią raczej dla przyjemności właśnie, bo uwielbiam gorąco. Inna kwestia, że po saunie człowiek się może odwodnić, stąd może to zafałszować wyniki "odchudzania", o ile po takiej sesji czy sesjach w saunie nie wypije się odpowiednio dużo płynów. Jeśli nie masz żadnych kłopotów z sercem, to śmiało możesz iść na saunę. Tym bardziej, że w miejscach publicznych często są inni ludzie, więc w razie czego zawsze ktoś pomoże :)
kamilla1991
24 stycznia 2012, 11:24to widze ze tylko ja tak powoli chudne hehe co do sauny to tez bym sprobowala ale boje sie ze zaslabne ^^ ... nieprzepadam za gorącem