Ach jak dawno mnie nie było. Jestem jak ten syn marnotrawny co to powraca po czasie i znów zaczyna od nowa. Tym razem jednak wiele się zmieniło.
Zacznę od tego, że nie przeprowadziłam diety vitalii do końca, owszem podrukowałam sobie ale nie skończyłam. Potem był czas zastoju myślowego od odchudzania, czyli przejście do etapu jestem jaka jestem i dobrze mi z tym. Niestety bardzo mocno dokucza mi kręgosłup, tak mocno, że choć bardzo nie chciałam poszłam do lekarza, a potem do drugiego i trzeciego i tak dalej. Diagnoza mnie powaliła, szereg zwyrodnień kręgów i krążków międzykręgowych które są powodem strasznego bólu. Pytałam więc co z tym zrobić-odpowiedź-zalecana byłaby operacja ale jednocześnie nie polecana i nie zaaplikowana w chwili obecnej gdyż przy tych zwyrodnieniach nikt nie da mi pewności ,że po operacji będzie lepiej a jeśli tak to po operacji muszę tak żyć by praktycznie wyłączyć kręgosłup w ogóle z prac siłowych bo inaczej wózek, więc posiłujemy się rehabilitacją i oczywiście zalecenie lekarza koniecznie schudnąć minimum 15 kg. No cóż rozpacz mnie ogarnęła bo jak żyć z ciągłym bólem i to nie bólem lekkim ale takim prowadzącym do chwilowych paraliży części ciała.
Tu też zaczyna się historia naszej służby zdrowia, poszłam się zapisać do lekarza rehabilitanta i otrzymałam bardzo szybki termin za 3 miesiące :-), ale to nie koniec gdy zbliżał się termin otrzymałam telefon ,że pani doktór nie będzie i mam przyjść przełożyć wizytę. Więc się zebrałam i optymistycznie pojechałam a tam w okienku słyszę -skierowanie proszę
-słucham
-skierowanie proszę!
-ale jakie skierowanie skoro ta wizyta nie odbyła się z powodu nieobecności lekarza i miała być tylko przełożona
-a to pani tak bez skierowania chciała? też coś
No to się zebrałam do lekarza pierwszego kontaktu po skierowanie-nie muszę mówić jaką miał minę gdy usłyszał tą historię, takie rzeczy tylko w Polsce
Jadę i rejestruję się ponownie do rehabilitantki i już tylko miesiąc czekam na wizytę ;-D
Na wizycie Pani doktór po oględzinach mnie i moich wyników informuje mnie,że tak ,że będzie rehabilitacja, rowerek i bieżnia ale mam się zarejestrować do niej w styczniu bo na ten rok już się punkty skończyły a w moim stanie i tak już się nic nie zmieni więc nie jestem pacjentem pierwszej potrzeby.
Cholera jasna pierwej umrę niż dostanę się na tą zakichaną rehabilitację, pewnie prywatnie to już bym była po ale weź tu wybul 100-150 zł za sesję a tych sesji z 10-15 musi być to już taniej mi siłownia wyjdzie i tam mam wtedy bieżni i rowerka do bólu.
Tak więc podjęłam kolejną walkę o wagę, myślę sobie trzeba to trzeba .Zapisałam się do Pani dietetyk bardzo zachwalanej na stronie internetowej dobry lekarz, i ,i powiem wam ,że warto. Teraz wiem ,że wizyty u żywego dietetyka nie zastąpi żadna vitalia ani inna dieta internetowa. Pani mnie gruntownie przebadała, przeanalizowała co lubię czego nie, bez czego nie umiem żyć( przy okazji okazało się ,że jest rehabilitantką i lekarką w jednym a do tego dietetykiem) i na podstawie tego ułożyła mi dietę. Mam z nią kontakt kiedy chcę, mogę pytać do woli i zmieniać do woli i kontrolę co 2 tygodnie.
I pochwalę się są już pierwsze efekty, spodnie zaczynają spadać, a ja czuję się super niczego mi nie brakuje, nic się nie nudzi bo jest bardzo różnorodnie.
Teraz czeka mnie kolejna wizyta przed świętami ,ale już wiem jak postępować na święta i jestem mega zadowolona-naprawdę polecam żywego prawdziwego dietetyka.
Podam wam jeszcze ,że okazało się ,że wiek metaboliczny mojego organizmu w momencie zaczęcia diety był koszmarny tzn 52 lata, przeraziłam się.Dodatkowo miałam lekką otyłość już a teraz zeszłam na nadwagę. Mam również zalecenia co do rehabilitacji i to wszystko w jednej cenie
Teraz myślę tylko pozytywnie i nie mam nadziei ale wiem, że będę piękna i zgrabna a do tego zdrowa i najedzona. Śmiali się ze mnie w domu, bo mówiłam ,że tak najedzona jak na diecie to jeszcze nigdy nie byłam-a jednak chudnę.
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających