Witam wszystkich serdecznie,
Od niedługiej chwili jestem użytkownikiem portalu Vitalia.pl. Pomyślałam, że pisanie "Pamiętnika" może okazać się świetnym wsparciem w drodze do osiągnięcia celu. Nie nastawiam się na rzesze czytelników - mam zamiar pisać.. a może nawet czasem wyrzucać z siebie różne rzeczy w trakcie drogi do celu. Będzie to dobry element oczyszczający.
Jak się tu znalazłam? Bardzo prosto - przytyłam i naprawdę straciłam kontrolę nad sobą. Od zawsze dbałam o linię i byłam fanką zdrowego trybu życia. Jednak od 1,5 roku coś uległo zmianie w mojej głowie, pękło coś we mnie w środku i nie mogę wrócić do normy. Dlatego postanowiłam, że muszę "publicznie" podjąć decyzję o podjęciu walki o siebie, swoje zdrowie i dobre samopoczucie. Najgorszą walkę, bo ze samą sobą.. i słabością.. wynikającą ze stresu, ilości obowiązków, ilości zmartwień.
Podświadomie szukałam różnych form odstresowania się. Chyba próbowałam wszystkiego: papierosów, alkoholu, nawet sportu.. ale okazało się, że rzeczą, która mi pomagała była czekolada/ cukier. Wpadałam jak śliwka w kompot. Oczywiście na początku usprawiedliwiałam wzrost wagi, że przecież to nic takiego, że się ogarnę i stracę te parę kilo. Niestety po paru miesiącach mogę stwierdzić, że to był prawdziwy "ciąg", że chwilami budziłam się i przemawiałam sama sobie do rozsądku, że tak nie może być, że w końcu się rozchoruję, albo wyrzuci mnie fala na plażę... bo co fala może zrobić z wielorybem?
Od jakiegoś czasu mam także kłopoty zdrowotne. Nie do końca wiadomo jaka jest dokładna ich przyczyna, ale ja się domyślam. Jest to kwestia radykalnej zmiany trybu życia na bierny, wypełniony tłuszczem i cukrem. Bolą mnie kolana, rwą uda od wewnętrznej strony, do tego pojawia się ból w pachwinie, ciągły, tępy ból pleców na wysokości nerek.. Nie jest niczym dziwnym, że nie wyglądam najlepiej - praktycznie codziennie mam podkrążone oczy.. A co najgorsze - zaczęłam chrapać!!! Co za wstyd!
"Lustereczko, lustereczko powiedz przecie".. No właśnie, co ono w zasadzie ma mi dziś powiedzieć.. "Oj, chyba coś cię ugryzło w podbródek?!".. Czasami unikam własnego odbicia, bo nie jestem w stanie zaakceptować takiego stanu rzeczy. Na szczęście wiem, że jest z tego jedno JEDYNE wyjście - póki nie jest jeszcze naprawdę za późno. Muszę się ogarnąć - nie ma żadnych wyjątków, koniec "świątecznych obiadów", picia kawy (po to, aby mieć jakiś pretekst do zjedzenia czegoś słodkiego). Koniec z użalaniem się nad sobą! Przecież nie jestem sama - mam osobę, dla której powinnam wyglądać jak milion dolarów!
Droga ja - ten wpis jest formą umowy. Zawierasz ją sama ze sobą - oto początek nowego rozdziału Twojego życia! Oto czas na zmianę sposobu myślenia o sobie, o otoczeniu, o celach, o problemach. Oto czas na zmianę trybu życia i pogodzenia się z faktem, że "nałogi" do niczego nie prowadzą.
Do zobaczenia! Do kolejnych przemyśleń.
Kilokaloria13kg
12 stycznia 2016, 20:46No pewnie ze nie jesteś SAMA !!! Bardzo dużo osób ma problem z wagą. .. a od nadwagi to tylko mały krok do problemów zdrowotnych. ..niestety...ja jestem świetnym przykładem. ..z wagi 72 do wagi 98... tarczyca.. problemy ginekologiczne.. i wiele więcej.
Mich_elle
12 stycznia 2016, 02:37Fajnie, że jesteś świadoma tego, co Ci szkodzi, to już pierwszy krok do poprawy sytuacji :) No ale wiadomo, że teoria a praktyka to zupełnie dwie inne sprawy ;p Ja też niestety mam problem ze słodyczami - może nie aż taki, no ale to nie zmienia faktu, że to ssanie czasami jest straszne i nie wiadomo co ze sobą zrobić :p PS - umowa została zawarta w obecności świadków! :D Nie ma odwrotu!