Jak ja kocham weekendy ! Uwielbiam móc rano poprzeciągać się w łóżku do 10 i choć lubię swoją pracę to sobota jest cudowna. Dziś, jak na dzień w którym późno wstałam i zaliczyłam dodatkową, godzinną drzemkę (jak nie ja) było chyba sporo jedzenia,na minus dziś brak warzyw ale jutro odrobimy:
sok pomarańczowy, świeżo wyciśnięty 150 ml
200 g twarogu półtłustego z łyżką śmietany i szczypiorem , pół grahamki
gruszka
puszka szprotów w sosie pomidorowym, grahamka
banan
200 g domowej paeli na odrobinie oleju z kurczaka, czerwonej fasoli z brążowym ryżem
do tego pu erh, mate i woda
Pewnie przydałoby się policzyć kalorie, może wreszcie zacznę to robić by mieć jakąs kontrolę. Na razie zaczynam od małych zmian, pilnując by jeść dość często i dbam o białko i węgle złożone
Bylo też 35 minut rumakowania na stacjonarnym i hantle. Nogi i ramiona palą, ale tak ma być. Humor świetny, zapał bez zmian zatem zaliczam dzień do udanych :)
A, i rano na wadze zobaczyłam 107 kg, czyli coś się dzieje,tym bardziej cieszy, że jutro spodziewam się "tych dni". Tym radosnym tonem powoli zwijam żagle i postanawiam jutro również złożyć samej sobie i Wam raport :)
Pozdrawiam !