Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
jedziemy dalej


Jak ja kocham weekendy ! Uwielbiam móc rano poprzeciągać się w łóżku do 10 i choć lubię swoją pracę to sobota jest cudowna. Dziś, jak na dzień w którym późno wstałam i zaliczyłam dodatkową, godzinną drzemkę (jak nie ja) było chyba sporo jedzenia,na minus dziś brak warzyw ale jutro odrobimy:

sok pomarańczowy, świeżo wyciśnięty 150 ml 

200 g twarogu półtłustego z łyżką śmietany i szczypiorem , pół grahamki

gruszka

puszka szprotów w sosie pomidorowym, grahamka 

banan

200 g domowej paeli na odrobinie oleju z kurczaka, czerwonej fasoli z brążowym ryżem 

do tego pu erh, mate i woda

Pewnie przydałoby się policzyć kalorie, może wreszcie zacznę to robić by mieć jakąs kontrolę. Na razie zaczynam od małych zmian, pilnując by jeść dość często i dbam o białko i węgle złożone

Bylo też 35 minut rumakowania na stacjonarnym i hantle. Nogi i ramiona palą, ale tak ma być. Humor świetny, zapał bez zmian zatem zaliczam dzień do udanych :)

A, i rano na wadze zobaczyłam 107 kg, czyli coś się dzieje,tym bardziej cieszy, że jutro spodziewam się "tych dni". Tym radosnym tonem powoli zwijam żagle i postanawiam jutro również złożyć samej sobie i Wam raport  :) 

Pozdrawiam !

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.