Kolejny spadek wagi zaliczony. 0,5kg mniej czyli 86,9kg. Czyli wdrozona zmiana działa!
Dzisiaj siłownia też. Wracałam do domu na nogach bo nie chciało mi sie czekać na męża, aby mnie podwiózl do domu. Mąz pojechał z synem do miasta i zostali tam dłużej. Wracałam przy silnym opadzie śniegu, ślisko na chodniku i mokro. W miedzy czasie jakieś zakupy. Dotarałam do domu, ale zanim poszłam pod prysznic, zrzuciłam śnieg z auta. Wniosłam drewienka aby zapalić w kominku. Poszłam pod prysznic, zapaliłam w kominku. Zjadłam barszcz z ziemniakami. Poleżałam i poczytałam co tam słychać na FB. Piesio chciał wyjść więc jeszcze wyszłam z psem ale czułam już siłkę na nogach. Idąc z psem, czuc było odwilż i na szczęscie przestal padać śneg. Wrociłam do domu i jeszcze z podjazdu ogarnęłam śnieg (połopatowalam hihi). Wrócił mąż z sałatką dla mnie. Ależ była smaczna!
Teraz sobie leże przy kominku, oglądam TV i jest fajnie . Ciepło. Nie ruszam wiecej pupy z kanapy!