Waga nie drgnęła. Znaczy drgnęła. W górę. O 0,5 kg.
Bez komentarza.
Nadal nie palę. Dostrzegam uroki życia osoby nie palącej.
Ach, kogo ja okłamuję. Nie palę i nie widzę żadnej różnicy. Nie jest mi wcale lepiej.
Chodzę na basen dwa razy w tygodniu. I nie widzę żadnej różnicy.
Trzy razy w tygodniu ćwiczę. I nadal nic.
Dżizas, masakra jakaś...
I na dodatek nie palę i nie piję. To tak jak w tym dowcipie, gdy lekarz mówi do pacjenta: nie jeść słodkiego i tłustego, nie pić alkoholu, nie palić papierosów, nie uprawiać seksu i cieszyć się życiem, cieszyć się życiem...
marchewa222
16 lutego 2013, 20:47bez tego też można cieszyć się życiem, tak słyszałam, też się tego uczę
neutralnaaa
16 lutego 2013, 20:44to może uprawiaj wiecej seksu skoro cala reszta nie skutkuje ;)
cytrynkaa
16 lutego 2013, 20:37ja też nie palę ani nie paliłam :)