Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
jestem silną, rozważną osobą...

Sprawa wygląda następująco- basen i ćwiczenia nadal są obecne w moim życiu. W środę popielcową pożegnałam się ze słodyczami, alkoholem, napojami i cukrem (hmm... przecież ja nie słodzę?  :).
Waga nie drgnęła. Znaczy drgnęła. W górę. O 0,5 kg.
Bez komentarza.
Nadal nie palę. Dostrzegam uroki życia osoby nie palącej.

Ach, kogo ja okłamuję. Nie palę i nie widzę żadnej różnicy. Nie jest mi wcale lepiej.
Chodzę na basen dwa razy w tygodniu. I nie widzę żadnej różnicy.
Trzy razy w tygodniu ćwiczę. I nadal nic.
Dżizas, masakra jakaś...

I na dodatek nie palę i nie piję. To tak jak w tym dowcipie, gdy lekarz mówi do pacjenta: nie jeść słodkiego i tłustego, nie pić alkoholu, nie palić papierosów, nie uprawiać seksu i cieszyć się życiem, cieszyć się życiem...
  • marchewa222

    marchewa222

    16 lutego 2013, 20:47

    bez tego też można cieszyć się życiem, tak słyszałam, też się tego uczę

  • neutralnaaa

    neutralnaaa

    16 lutego 2013, 20:44

    to może uprawiaj wiecej seksu skoro cala reszta nie skutkuje ;)

  • cytrynkaa

    cytrynkaa

    16 lutego 2013, 20:37

    ja też nie palę ani nie paliłam :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.