Witajcie Kochane!
Dziś niestety bez żadnych zdjęć. Rano dojadłam naleśniki na słono (szynka swojska, robiona przez tatkę, chudziutka, ogórek i pomidor), w pracy curry, jogurt naturalny z garścią musli i sok jabłkowy z aronią wyciskany (i to mi nadrobiło kalorii bo wyżłopałam pół litra :D no musiałam!), po pracy indyka pieczonego z pieczarkami i sałatką jarzynową (bez majo), na kolację będą 2 plastry ananasa i mandarynkę. Siostra (z którą mieszkam) jak wróciła z imienin rodziców to przyniosła tyyle żarełka... :< Nawet ciasto leży w lodówce, ale zawinięte, nie ruszam. Starsza siostra jak przyjedzie to weźmie. Mam jeszcze zupę krem z dyni, ale że zawekowana to może postać trochę w lodówce... Co ma się marnować? Swoje robione, to zdrowe. Nie ma tłuszczu, pieczone :) Przynajmniej trochę zaoszczędzę na wymarzony masaż :D Wyobraźcie sobie, że wyrobiłam wreszcie mój cel 1800 kalorii! Ostatnimi dniami miałam jakieś problemy żołądkowe i było mi mega niedobrze, więc jadłam dużo poniżej, ale już chyba jest lepiej :D Jutro chyba zrobię pulpeciki z indyka w sosie pomidorowym z ziemniaczkami, bo mam mięso mielone w lodówce.. Dalej się trzymam dzielnie postanowień - nie jem słodyczy, nie piję alkoholu i wchodzę po schodach i piję dużo wody! Staram się też, aby przy każdym posiłku było jakiekolwiek warzywo lub przynajmniej owoc. Rower niestety jeszcze nie przyszedł, ale już lada dzień! Dziś rano bez żadnych spadków wagowych ani tłuszczowych, ale zauważyłam coś, co mnie bardzo ucieszyło... Poprawił mi się wzrok! Mam bardzo małą wadę i może przestanę zaraz nosić okulary? :D
A jak u was?:>
Blondynka94
24 listopada 2015, 13:01gratuluję :) świetnie się trzymasz :)