Nic nowego nie napiszę, bo cóż póki co nic a nic się nie zmienia. Wciąż ćwiczę jak szalona. No może, oprócz wtorku, ale to był brak aktywności jak najbardziej uzasadniony.
Ostra infekcja przewodu pokarmowego, zwana potocznie grypą jelitową skutecznie zniechęciła mnie do jakichkolwiek ćwiczeń. Osłabienie totalne powaliło mnie i jedyne co kołatało się po mej głowie to dwa słowa: CHCĘ SPAAAAAAAAAAAAAAAAAĆ. A powieki jak na komendę opadały w dół (do tego trza było przetrwać te parę godzin w pracy).
W środę wróciłam do zwyczajowej swej aktywności...50 minut orbitera, 50 minut rowerka i 120 minut hulania. Nie ma opier...tfu...lenienia się ;)
Dzisiejsza aktywność:
- siłownia (nie tylko cardio, co by nie było, że tylko po to tam chadzam ;)) - 120 min.,
- hula-hop - 100 min.
A jutro ważenie, mierzenie...aaa, prawie bym zapomniała...khm, khm...to mój trzeci dzień bez słodyczy ;P
Hopka
23 marca 2013, 14:23Oby tak dalej! Bez słodyczy jednak da się żyć :) Wystarczy powiedzieć samemu sobie: nie chcę i już! Powodzenia!
Catalunya
22 marca 2013, 15:10setki minut spędzonych na ćwiczeniach, przyniosą wymierne rezultaty na wdze i w centymetrach - zobaczysz :) Pozdrawiam
sylwcia1704
22 marca 2013, 13:50super aktywność ,samo zaparcie i widać ja też nic nowego nie dodam....a pogratuluje diety bez-słodyczowej ;)
malinkaa1988
22 marca 2013, 11:44gratuluje wytrwalosci w cwiczeniach:) powodzenia :) a wyniki na pewno beda super:) pozdrawiam
Ishita17
21 marca 2013, 23:46Nie ma sie czego bac, bedzie dobrze jutro :D