Witajcie:) To już drugi post z rzędu, wow :) Jak minął Wam dzień?
Pierwsze dni na siłowni po tak długiej przerwie są hardcorowe:) Zakwasy jak stąd do Londynu, mam wrażenie, jakbym miała powykręcane mięśnie:P Ale dzisiaj jest już lepiej, jako że niedziela była dniem odpoczynku. I będzie co tydzień. Mam ambitny plan, aby chodzić na siłownię 6 dni w tygodniu, a w niedzielę robić sobie off. Dziś poszłam głównie z zamiarem pobiegania, bo wydawało mi się, że zakwasy jeszcze mocno mnie trzymają. Na szczęście już trochę odpuściły i teraz musi być tylko łatwiej :) Bardzo chciałabym tak jak niektóre z Was ćwiczyć w domu, z Chodakowską albo Mel B. Uwierzcie, próbowałam. 14651646 razy. I nic. Nie jestem w stanie się zebrać w sobie i ćwiczyć w domu. Do tego boli mnie kolano i przy Skalpelu Chodaka już nie wytrzymuję, więc odpuszczam, Podczas biegania nie boli, na szczęście. Etap biegania w terenie też przerabiałam, niestety nie udawało mi się połączyć tego z dietą. Tylko w przypadku chodzenia na siłownię kontroluję to, co jem. I choć biegało mi się lepiej w terenie to jednak wolę siłownię z dietą niż sam bieg bez odpowiedniego odżywiania.
BILANS DNIA:
SIŁOWNIA:
60 minut bieżnia (w tym około 50 minut biegu i 10 minut marszu, wracam do formy;p),
brzuszki,
ćwiczenia na nogi,
ćwiczenia na ręce.
MENU:
ŚNIADANIE: bułka razowa z serkiem, serem żółtym i łososiem
II ŚNIADANIE: kubek świeżo wyciskanego soku z marchwi, jabłka i pomarańczy
OBIAD: Makaron razowy tagiatelle ze szpinakiem, kurczakiem i naturalną przyprawą do makaronu + mizeria z jogurtem
PRZEKĄSKA: ok. 100 gram sałatki z makreli (przyznam sie, podjadłam po siłce), ciastko JEŻYK i pasek gorzkiej czekolady.
KOLACJA: grahamka z sałatką z makreli
Aaaa, kupiłam kalendarz w Biedronce :) Aby notować sobie ćwiczenia oraz posiłki. Mam nadzieję, ze tym razem wytrwam dłużej niż kilka dni. OBY!
Postanowiłam nie stawiać sobie liczbowych celów i nie wymagać od siebie, aby do maja na wadze było 65 kilogramów. To tylko rodzi presję, a presja w przypadku odchudzania nie jest raczej dobra. Bo jak ktoś już się odchudzał to doskonale wie, że czasem zdarza się zastój- tygodniowy, miesięczny, kilkumiesięczny i choćby nie wiem co- waga nie chce ruszyć. I wtedy tracimy nadzieję i często się poddajemy.
I wiecie co mi sprawia największą radość jak chudnę? To, że ubrania stają się za duże :D Nie mierzę się centymetrem, nie dokonuję pomiarów, oglądam się po prostu w lustrze, zakładam ciuchy, które leżą niekorzystnie i sprawdzam, czy wyglądają korzystniej;p
Buziaki!!! ;*
Znalazłam u FattyFat fajne wyzwanie:)
DZIEŃ 1: Wzrost- 166 cm; Waga na dziś- 78,4 kg.
I jak zwykle kilka zdjęć na koniec :)
1. Kalendarz:) I zapisane pierwsze dni roku:) 2. Zdjęcie z moim S. z Sylwestra i fotki z przyjaciółką z babskich Mikołajek :) 3. Mój dzisiejszy obiad i wdzianko do chodzenia po domu :D
GrubiutkaPanda
6 stycznia 2015, 18:37gdzie dorwałaś takie wdzianko? ja mam bardzo podobne, z tym, że kangurka i szukam jeszcze czegoś w tym stylu....
emiiily
6 stycznia 2015, 19:56Komentarz został usunięty
emiiily
6 stycznia 2015, 19:56W lumpeksie:) Mam jeszcze onesie w panterkę i w czachy :D
GrubiutkaPanda
6 stycznia 2015, 20:08eh a ja nic takiego nigdy znaleźć nie mogę.... ;/
deviga
6 stycznia 2015, 17:48Też mam podobne wdzianko :) super się w tym chodzi, bo nic nie wyłazi ze spodni. Też nieszczególnie potrafię ćwiczyć w domu, bo ani miejsca za dużo nie mam, ani mnie te dywanówki nie rajcują...
teresamendoza
6 stycznia 2015, 13:16wdzianko najlepsze :P
nitktszczegolny
6 stycznia 2015, 11:03Ja też planuję wybrać się po kalendarz do Biedry ! Są ładne i w niskich cenach :) Boska pidżama i smaczny obiad :)
emiiily
6 stycznia 2015, 12:47Spiesz się, u mnie już prawie nic nie zostało :)
nitktszczegolny
6 stycznia 2015, 13:20Jutro pójdę jak zdążę :)
Lovelly
6 stycznia 2015, 10:59Ach Śliczna :* !
oponka90
6 stycznia 2015, 08:49mmmm jaki smaczny obiad! świetnie że masz taką energią do działania, oby tak dalej :) kalendarz - rzecz bardzo przydatna, ja sama regularnie od paru lat sobie kupuje i mam ciągle przy sobie!
Rakietka
6 stycznia 2015, 03:14Dobrze, że masz swój sposób na odchudzanie z dietką i siłką-wytrwałości ;) A fotorelacja świetna, no i to wdzianko :D
Julietta21
5 stycznia 2015, 22:46Z tą siłownią uważaj ,żeby nie popalić sobie mięsni, bo za dużo, wcale nie oznacza lepiej , pamiętaj,że nie powinno się łączyc cardio z siłowymi, cardio mogapospalac miesnie...na spalanie tłuszczu sa lepsze silowe... tak samo duzo aerobów, trzymam kciuki, ambitne plany =]
emiiily
5 stycznia 2015, 23:19Ja praktycznie tylko biegam, moje ćwiczenia siłowe ograniczają się do serii brzuszków na najmniejszym obciążeniu i serii ćwiczeń na ręce z podobną intensywnością, więc raczej nie ma mowy o spaleniu mięśni:) Zawsze wydawało mi się (i tak też czytałam na portalach dla biegaczy), że cardio najlepiej spalają tkankę tłuszczową. Mieśnie są na drugim miejscu u mnie, przede wszystkim chcę się pozbyć tłuszczu. Raz mi się to udało dzięki bieganiu, uda się i drugi :)
Pszczolka000
5 stycznia 2015, 22:26Fajny pluszak ;D
katy-waity
5 stycznia 2015, 22:116 razy w tygodniu na siłownie to faktycznie bardzo ambitny plan. Ps. również mam kalendarz( papierowy) nie notuje wprawdziwe posilków (bo mam diete Vitalii), ale notuje to co ćwiczyłam,miło patrzeć gdy się zapełnia;)
emiiily
5 stycznia 2015, 22:21Mam blisko, jakieś 5 minut piechotą, więc nawet na 20 minut mogę wpaść, żeby pobiegać :)
natalie.ewelina
5 stycznia 2015, 21:33daj sie przytulic-ubranko bombowe...:-)
amadeoo
5 stycznia 2015, 21:30W Legnicy to po parku biegam czasem jak jestem ;)