Cześć laseczki :) Wiem, nie było mnie baaaaardzo długo, ale coś to odchudzanie mi nie wychodzi. Jak chodziłam regularnie na siłownię to jakoś tak pilnowałam się mocniej i waga spadała. Gdy zrezygnowałam z siłowni na rzecz biegania w terenie, jakoś ta kontrola nie była tak dokładna jak wcześniej i wszystko się posypało. W konsekwencji przytyłam. Niestety. Zaczęłam znów czuć się źle w swoim ciele, brzuch zaczął mi znów przeszkadzać. Pozbyłam się ciuchów, które stałe się za duże, teraz by mi się znowu przydały. Ale nie, nie jest aż tak źle, bo nie wróciłam do wagi sprzed odchudzania :) Więc jest w tym nutka optymizmu:) Nawet nie wiecie, jak cholernie ciężko jest mi znów zmienić sposób żywienia. Pamiętam mój pierwszy krok, ten który zapoczątkował utratę 15 kilogramów i pamiętam, jak wówczas nie wierzyłam w to, że może mi się udać. Teraz jestem mniej więcej w podobnym miejscu.
Jak wiadomo, styczeń jest miesiącem postanowień. Ja swoje pierwsze postanowienie wcieliłam w życie- spontanicznie poleciałam na siłownię i zaopatrzyłam się w karnet. Tym razem wybrałam siłownię bliżej mojego bloku, abym nie musiała jeździć do centrum. Byłam już dwa razy, mam mieszane uczucia co do ilości sprzętu, ale nie jest źle:) No i planuję zacząć uczęszczać na zajęcia fitness. Polecacie jakieś konkretne? :) Bo nie wiem, na co się zdecydować :)
W święta i w Sylwestra nie żałowałam sobie jedzenia. W konsekwencji bilans kilogramowy nie był dla mnie korzystny;p Ale od kiedy zapisałam się na siłownię znów zaczęłam się pilnować z jedzeniem, notuję sobie jadłospisy i czas ćwiczeń.
Teraz siedzę sobie w domu i sączę pyszne grzane wino:) Są przyjemności, których odmówić sobie nie mogę, tym bardziej, ze mój S kupił to winko na święta.
Jak zwykle dodam Wam małą porcję zdjęć :) Chciałabym tu do Was wrócić i zostać na dłużej, ale jak będzie- czas pokaże :) PAMIĘTACIE JESZCZE O MNIE? :)
1) mój outfit na siłowni, 2) małe gifty od przyjaciółki z Anglii, 3) wafle ryżowe dżemem i bananem, 4) tost z chleba pełnoziarnistego z jajecznicą (z pomidorami i pieczarką) + ogórek kiszony, 5) chleb razowy z serkiem i pomidorem, kawałki papryki i 2 jajka na twardo, 6) mój motywacyjny obrazek z Jyska, 7) śniadanko :) 8) razowy makaron tagiatelle ze szpinakiem, mozarellą i pomidorkami
Yokomok
5 stycznia 2015, 13:06Piękna kobieta :)
cambiolavita
4 stycznia 2015, 22:31Na tym zdjeciu nie widac zadnych dodatkowych kilogramow! :) A co do zajec na silowni, to najlepiej poprobuj roznych i wtedy zdecydujesz co najbardziej Ci odpowiada.
amadeoo
4 stycznia 2015, 20:47Każdy tyje w grudniu:D
natalie.ewelina
4 stycznia 2015, 17:18wspaniale ze wrocilas.....wspanle zdjecia....
Rakietka
4 stycznia 2015, 17:14Dobrze, że wrcasz :) I dobra, spontaniczna decyzja z tą siłownią! Pyszne zestaienie obrazkowe ;) Szybkiego nadrabiania strat kilogramowych :P
vitalijczyka
4 stycznia 2015, 17:10Pamiętam, pamietam i czekałam na ten wpis. Dobrze, ze wróciłas! :)
Cytrynowaaa
4 stycznia 2015, 17:09fajnie, że wróciłaś:) stęskniłam się za Twoimi wpisami