Mialam cwiczyc przez ostatnie dwa dni bo mialam wolne, ale jak zaczelismy z mezem wertowac strony z atrakcjami jakie mozna zobaczyc i ogolnie co mozemy zrobic i co ewentualnie pasowaloby calej naszej czworce, tak sie niemilosiernie zaglebilam w to sledzenie,ze nawet nie pomyslalam o cwiczeniach. Z dokladnoscia szwajcarskiego zegarka odmierzamy ilosc dni do wyjazdu, i tu ciekawostka.Otoz, nawet w lazience pojawilo sie cos w rodzaju kalendarza zrobionego z plasteliny, ktorego to cyfry odmierzaja czas do dnia wyjazdu. probowalam zrobic dochodzenie, ale corka sie wyparla w zywe oczy, ja nie jestem az tak kreatywna, wiec zostaje syn albo maz. Oni sie smieja obaj, wiec mam podejrzenia,ze dokonali tego oboje.
Dietkowo jest w porzadku, dzisiaj mam juz za soba poranny trening, po pracy spacer, prysznic i lulu.
A propos urlopu, wedle wszystkich skal miar w naszym domu oficjalnie zostalo nam tylko 18 dni, nie liczac dzisiejszego i, jak to okresla moj malzonek, dnia zero??????
Pozdrawiam Was dziewczynki i do napisania:))
P.S. mam jednak przypuszczenie, ze to meza sprawa, ten lazienkowy kalendarz!!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
gzemela
18 lipca 2012, 10:15To wesoło masz w domu :) Mój dzień zero już jutro ;)
asimil
17 lipca 2012, 19:09Pomysłowych masz domowników. Znam takie odliczanie.
violkalive
17 lipca 2012, 15:28hah fajny pomysl;)) dobrze ze nie zawiesil ci kalendarzyka z czekoladkami w srodku( w anglii takie odmierzaja czas do bozego narodzenia;))
dusia822
17 lipca 2012, 15:18hehe..