Witam Was wszystkie, wczoraj bylam z moim malzonkiem na wyczekiwanym koncercie Roxette. Byl wyjatkowy, pelen uroku, wzruszajacy i pelen walki. Spytacie pewnie co ma walka do koncertu? ano ma. Otoz wokalistka, czyli Marie Fredriksson, kilka lat temu zostala poddana operacji guza mozgu i przez kilka lat byla sparalizowana, co zreszta mozna bylo zauwazyc, poniewaz zostala wprowadzona na scene przez Pera. Wszyscy byli mocno tym poruszeni, ale brawami zachecilismy caly zespol do wystepu. Lzy zalsnily na twarzach wiekszosci kobiet kiedy yakie przeboje jak It must have been love, Spending my time, Listen to your heart i wiele innych ballad poplynelo z ust Marie. I teraz zmierzam do sedna, dlaczego walka. Po takiej chorobie, oczywiscie jesli mowimy o warunkach glosowych, nie bylo sladu, bo spiewala cudownie, lirycznie ale i tez zadziornie, jak sprzed 25 lat. Jednak patrzac jak nie mogla tanczyc i stala przy mikrofonie, serce sie krajalo. Moze ktos powie, ze to litosc z mojej strony ale od razu sprostuje, ze ja tam bylam bo utwory Roxette znacza dla mnie wiele, stanowia czesc mojego zycia i ogromnie sie ciesze, ze moglam wziac udzial w takim show. Problem teraz mam jeden! Jak wrocic do rzeczywistosci? No jak?
She is just a little bit dangerous!
elizabeth3777
11 lipca 2012, 17:19poszlabym na ich koncert jeszcze raz, bylo warto:))
asimil
10 lipca 2012, 21:00Też lubię spełniać marzenia, ale mojego M. Jego szczęście jak dostaje ode mnie coś o czym marzył jest dla mnie czymś cudownym. Wyobrażam sobie jak fajnie musiałaś się czuć.
gzemela
10 lipca 2012, 13:15Mnie też się dobrze kojarzą ich piosenki. Mimo wszystko, to musiał być fajny koncert :)
violkalive
10 lipca 2012, 09:13fajnie spelniac marzenia;))) szkoda ze moi ulubieni wykonawcy w wiekszosci daja koncetry tam u gory;)))
raspberry94
10 lipca 2012, 09:06Roxette - mają naprawdę świetne piosenki. ; > zazdroszczę! ; p