Kupuję wielkie staniki - dosłownie namioty. Figurę mam kształtną. Tyle ile w biodrach, tyle w biuście. dosłownie całe 124 cm. w 2000 roku schudłam z 83 do 60....cycki obwisły mi tak...że hoho. ćwiczenia nic nie dały..grawitacja zrobiła swoje.
Wiem,że powinnam być wdzięczna za to że mam takie proporcjonalne wymiary, ale biust mnie pogrąża. Czasem sobie myślę, że wolałabym mieć szerszą pupę a być węższą w biuście.
Kiedyś byłam w renomowanym sklepie z bielizną (kupuję dość dobrą bieliznę, rzadko, ale wydaję ponad 100 na stanik). Pani do mnie.."nie mam takiej michy....". Wówczas nie byłam jeszcze tak asertywna jak teraz. To było z jakieś 3 lata temu. Ech...żałuję że nic nie powiedziałam. Zabolało mnie to.
Biust mam od zawsze. gdy miałam 8 lat zaczęłam nosić stanik miskę B. Mam się zgapiła...powinnam nosić już wcześniej, ale ona sama nie była na to przygotowana.
w Szkole byłam zaczepiana przez chłopaków, nabijali się ze mnie.
Gdy miałam 14 lat jadąc autobusem mężczyzna podszedł do mnie i zapytał "dobre mleko dajesz?"...uciekłam dławiąc się łzami.
Chciałabym go polubić, nosić cycki tak...by być dumna z nich, a nie...ukrywać i garbić się.
Mąż moje cycki lubi, ale...co mi z tego kiedy ja ich nie lubię?
Co radzicie?
monimoni1985
26 lipca 2012, 23:43ludzie to świnie nie pojmuje jak mozna komus powiedziec takie niemiłe słowa nie wspomne tu o tekscie do 14latki który jes karygodny- i takie cos dorosły facet do dziecka powiedział . az sie zagotowałam jak to przeczytałam. wspołczuje ci kochana ze musiałas przez to przejsc. teraz mam nadzieje ze jestes pewna siebie i takim potrafisz nagadac:)