Pierwszy raz byłam w sobotę, drugi w niedzielę...a zaraz będzie trzeci raz. Idę na 7. Później praca.
Kiedy ważyłam 101 kg nie mogłam siebie wyobrazić na siłowni, byłam tak ociężała, że chyba bym tam padła. Teraz ważę 92 (dziś rano 91.6) i jest mi lepiej. Wczoraj usłyszałam od dwóch osób jak ładnie wyglądam i i jak bardzo utrata wagi dodała mi takiej magii:)
Tak...pewność siebie poszła w górę:)